Allison patrzyła na Ginny i Endi ze zdziwieniem. Ja też się dziwiłe,że dojdzie ktoś ze szczeniakiem. Ale cóż... Allison nagle zapytała
-Nie wiedziałam, że w naszej watasze była ciężarna wadera..
-Bo nie była-odpowiada.-Byłam samicą alpha w innej watasze, lecz zaatakowała nas inna wataha i tylko ja przeżyłam. W końcu urodziłam Endi i postanowiłam poszukać watahy. Dotarłam tu-odpowiada ze łzami w oczach.
Allison spojrzała na Ginny a potem na Endi i westchnęła
-Niektóre wilki z naszej watahy to mialy historię. Jednego uleczył człowiek, a drugi jeszcze się nie urodził a już stracił ojca..
~Allison? Ginny?~
Wataha Montes Celebrities
Uwaga!
niedziela, 31 sierpnia 2014
sobota, 30 sierpnia 2014
piątek, 29 sierpnia 2014
Od Allison-CD Kaminari'ego
Narazie wszystko szło dobrze. Byłam szczęśliwa z Kaminarim, mieliśmy już pare betha oraz znaleźliśmy kolejnego sojusznika. Ale coś było nie tak. Znając moje szczęście coś złego musiało się wydarzyć. Gdy wróciliśmy do jaskini podeszła do mnie wadera. Nie widziałam jej wcześniej.
-Cześć - powiedziała.
-Cześć...
-Jestem Ginny.
-Allison.
Do Ginny podbiegł mały szczeniak.
-Cześć słodziaku. - powiedziałam i pogłaskałam szczeniaka.
-To Endi.
Obok przechodził Kaminari.
-Witaj Ginny.
-Witaj Kaminari
Kaminari? Ginny?
-Cześć - powiedziała.
-Cześć...
-Jestem Ginny.
-Allison.
Do Ginny podbiegł mały szczeniak.
-Cześć słodziaku. - powiedziałam i pogłaskałam szczeniaka.
-To Endi.
Obok przechodził Kaminari.
-Witaj Ginny.
-Witaj Kaminari
Kaminari? Ginny?
Od Hariamy-CD Shontay
Spojrzałam na prowizoryczny opatrunek wilczycy i pokręcilam głową. Bez słowa przywołałam pnącza, na co Shontaya odskoczyła przerażona.
- Uspokój się! - skarciłam ją. - Trzeba wzmocnić ten opatrunek, bo inaczej spadnie.
Przytrzymałam jej łapę, żeby pnącze mogło ją spokojnie związać. I to się dopiero nazywał solidny opatrunek.
Poszłyśmy dalej i dumna ze swojego dzieła, zaprowadziłam Shontayę do Megi.
- No, ładnie - stwierdziła Megi zarówno na widok opatrunku, jak i rany po zdjęciu tego pierwszego.
- To co, dasz radę to wyleczyć? - spytałam.
- Pewnie, dobrze uciśnięty opatrunek zapobiegł krwotokowi i wyleczy się to w trymiga. To ty opatrzyłaś?
- Tak.
- Cudnie wręcz. Masz zioła, o które prosiłam?
- Nie... - Kompletnie o tym zapomniałam!
- Cofam pochwałę. Wróć się po zioła, bo inaczej nie opatrzę twojej znajomej! Ale szybko!
Zrobiłam w tył zwrot i pobiegłam ile sił w łapach przez las. Zebrałam konkretne rośliny i popędziłam w drogę powrotną.
*Shontaya?*
- Uspokój się! - skarciłam ją. - Trzeba wzmocnić ten opatrunek, bo inaczej spadnie.
Przytrzymałam jej łapę, żeby pnącze mogło ją spokojnie związać. I to się dopiero nazywał solidny opatrunek.
Poszłyśmy dalej i dumna ze swojego dzieła, zaprowadziłam Shontayę do Megi.
- No, ładnie - stwierdziła Megi zarówno na widok opatrunku, jak i rany po zdjęciu tego pierwszego.
- To co, dasz radę to wyleczyć? - spytałam.
- Pewnie, dobrze uciśnięty opatrunek zapobiegł krwotokowi i wyleczy się to w trymiga. To ty opatrzyłaś?
- Tak.
- Cudnie wręcz. Masz zioła, o które prosiłam?
- Nie... - Kompletnie o tym zapomniałam!
- Cofam pochwałę. Wróć się po zioła, bo inaczej nie opatrzę twojej znajomej! Ale szybko!
Zrobiłam w tył zwrot i pobiegłam ile sił w łapach przez las. Zebrałam konkretne rośliny i popędziłam w drogę powrotną.
*Shontaya?*
Drugi sojusznik!
Nasza wataha ma drugiego sojusznika-Watahę z Yellowstone!
Link:
http://watahazyellowstone.blogspot.com/
Link:
http://watahazyellowstone.blogspot.com/
Od Shontay-CD Hariamy
> Szłam z waderą przez las utykając na jedną łapę. łapa strasznie mnie bolała i krwawiła.
- daleko jet ta... medyczka? -spytałam
- kawałek -odparła Hariama
- aha - i znów ta nieznośna cisza
- może trochę odpoczniemy... -powiedziałam bo łapa bolała jeszcze bardziej
- zgoda - odpowiedziała wadera i usiadłyśmy pod drzewem. wzięłam większe liście i zaczęłam oplatac nimi zranioną łapę. nie chciałam się wykrwawic. na koniec obwiązałam wszystko mocną trawą.
- możemy iśc dalej - powiedziałam
Hariama?
- daleko jet ta... medyczka? -spytałam
- kawałek -odparła Hariama
- aha - i znów ta nieznośna cisza
- może trochę odpoczniemy... -powiedziałam bo łapa bolała jeszcze bardziej
- zgoda - odpowiedziała wadera i usiadłyśmy pod drzewem. wzięłam większe liście i zaczęłam oplatac nimi zranioną łapę. nie chciałam się wykrwawic. na koniec obwiązałam wszystko mocną trawą.
- możemy iśc dalej - powiedziałam
Hariama?
czwartek, 28 sierpnia 2014
Od Flory-CD Shontaya
Szukałam składników do mistury dla Megi, kiedy nagle ujrzałam człowieka. Tak, wiem kim są ludzie, bo słyszałam o nich opowieści od członków dawnej watahy.
Szybko przywołałam pnącza, które mnie oplotły i wtopiłam się w drzewa. Podeszłam bliżej i ujrzałam innego wilka. Postanowiłam mu pomóc.
Wyskoczyłam zza krzaków, szczerząc kły, a człowiek widząc dodatkowo moje świecące jadowicie oczy, uznał mnie za demona lasu i uciekł.
Podeszłam do uwięzionej wilczycy - bo to była ona.
- W porządku? - spytałam.
- Łapa mnie boli - jęknęła.
Pnącza jak zawsze były niezawodne. Podważyły pułapkę i dało się spokojnie wyjąć łapę.
- Jestem Hariama, nowa zielarka - przedstawiłam się.
- Shontaya.
- Zaprowadzę cię do szam... tfu! medyczki.
Poszłyśmy powoli, bo Shontaya kuśtykała na krwawiącej łapie.
*Shontaya?*
Szybko przywołałam pnącza, które mnie oplotły i wtopiłam się w drzewa. Podeszłam bliżej i ujrzałam innego wilka. Postanowiłam mu pomóc.
Wyskoczyłam zza krzaków, szczerząc kły, a człowiek widząc dodatkowo moje świecące jadowicie oczy, uznał mnie za demona lasu i uciekł.
Podeszłam do uwięzionej wilczycy - bo to była ona.
- W porządku? - spytałam.
- Łapa mnie boli - jęknęła.
Pnącza jak zawsze były niezawodne. Podważyły pułapkę i dało się spokojnie wyjąć łapę.
- Jestem Hariama, nowa zielarka - przedstawiłam się.
- Shontaya.
- Zaprowadzę cię do szam... tfu! medyczki.
Poszłyśmy powoli, bo Shontaya kuśtykała na krwawiącej łapie.
*Shontaya?*
Subskrybuj:
Posty (Atom)