Allison patrzyła na Ginny i Endi ze zdziwieniem. Ja też się dziwiłe,że dojdzie ktoś ze szczeniakiem. Ale cóż... Allison nagle zapytała
-Nie wiedziałam, że w naszej watasze była ciężarna wadera..
-Bo nie była-odpowiada.-Byłam samicą alpha w innej watasze, lecz zaatakowała nas inna wataha i tylko ja przeżyłam. W końcu urodziłam Endi i postanowiłam poszukać watahy. Dotarłam tu-odpowiada ze łzami w oczach.
Allison spojrzała na Ginny a potem na Endi i westchnęła
-Niektóre wilki z naszej watahy to mialy historię. Jednego uleczył człowiek, a drugi jeszcze się nie urodził a już stracił ojca..
~Allison? Ginny?~
Uwaga!
niedziela, 31 sierpnia 2014
sobota, 30 sierpnia 2014
piątek, 29 sierpnia 2014
Od Allison-CD Kaminari'ego
Narazie wszystko szło dobrze. Byłam szczęśliwa z Kaminarim, mieliśmy już pare betha oraz znaleźliśmy kolejnego sojusznika. Ale coś było nie tak. Znając moje szczęście coś złego musiało się wydarzyć. Gdy wróciliśmy do jaskini podeszła do mnie wadera. Nie widziałam jej wcześniej.
-Cześć - powiedziała.
-Cześć...
-Jestem Ginny.
-Allison.
Do Ginny podbiegł mały szczeniak.
-Cześć słodziaku. - powiedziałam i pogłaskałam szczeniaka.
-To Endi.
Obok przechodził Kaminari.
-Witaj Ginny.
-Witaj Kaminari
Kaminari? Ginny?
-Cześć - powiedziała.
-Cześć...
-Jestem Ginny.
-Allison.
Do Ginny podbiegł mały szczeniak.
-Cześć słodziaku. - powiedziałam i pogłaskałam szczeniaka.
-To Endi.
Obok przechodził Kaminari.
-Witaj Ginny.
-Witaj Kaminari
Kaminari? Ginny?
Od Hariamy-CD Shontay
Spojrzałam na prowizoryczny opatrunek wilczycy i pokręcilam głową. Bez słowa przywołałam pnącza, na co Shontaya odskoczyła przerażona.
- Uspokój się! - skarciłam ją. - Trzeba wzmocnić ten opatrunek, bo inaczej spadnie.
Przytrzymałam jej łapę, żeby pnącze mogło ją spokojnie związać. I to się dopiero nazywał solidny opatrunek.
Poszłyśmy dalej i dumna ze swojego dzieła, zaprowadziłam Shontayę do Megi.
- No, ładnie - stwierdziła Megi zarówno na widok opatrunku, jak i rany po zdjęciu tego pierwszego.
- To co, dasz radę to wyleczyć? - spytałam.
- Pewnie, dobrze uciśnięty opatrunek zapobiegł krwotokowi i wyleczy się to w trymiga. To ty opatrzyłaś?
- Tak.
- Cudnie wręcz. Masz zioła, o które prosiłam?
- Nie... - Kompletnie o tym zapomniałam!
- Cofam pochwałę. Wróć się po zioła, bo inaczej nie opatrzę twojej znajomej! Ale szybko!
Zrobiłam w tył zwrot i pobiegłam ile sił w łapach przez las. Zebrałam konkretne rośliny i popędziłam w drogę powrotną.
*Shontaya?*
- Uspokój się! - skarciłam ją. - Trzeba wzmocnić ten opatrunek, bo inaczej spadnie.
Przytrzymałam jej łapę, żeby pnącze mogło ją spokojnie związać. I to się dopiero nazywał solidny opatrunek.
Poszłyśmy dalej i dumna ze swojego dzieła, zaprowadziłam Shontayę do Megi.
- No, ładnie - stwierdziła Megi zarówno na widok opatrunku, jak i rany po zdjęciu tego pierwszego.
- To co, dasz radę to wyleczyć? - spytałam.
- Pewnie, dobrze uciśnięty opatrunek zapobiegł krwotokowi i wyleczy się to w trymiga. To ty opatrzyłaś?
- Tak.
- Cudnie wręcz. Masz zioła, o które prosiłam?
- Nie... - Kompletnie o tym zapomniałam!
- Cofam pochwałę. Wróć się po zioła, bo inaczej nie opatrzę twojej znajomej! Ale szybko!
Zrobiłam w tył zwrot i pobiegłam ile sił w łapach przez las. Zebrałam konkretne rośliny i popędziłam w drogę powrotną.
*Shontaya?*
Drugi sojusznik!
Nasza wataha ma drugiego sojusznika-Watahę z Yellowstone!
Link:
http://watahazyellowstone.blogspot.com/
Link:
http://watahazyellowstone.blogspot.com/
Od Shontay-CD Hariamy
> Szłam z waderą przez las utykając na jedną łapę. łapa strasznie mnie bolała i krwawiła.
- daleko jet ta... medyczka? -spytałam
- kawałek -odparła Hariama
- aha - i znów ta nieznośna cisza
- może trochę odpoczniemy... -powiedziałam bo łapa bolała jeszcze bardziej
- zgoda - odpowiedziała wadera i usiadłyśmy pod drzewem. wzięłam większe liście i zaczęłam oplatac nimi zranioną łapę. nie chciałam się wykrwawic. na koniec obwiązałam wszystko mocną trawą.
- możemy iśc dalej - powiedziałam
Hariama?
- daleko jet ta... medyczka? -spytałam
- kawałek -odparła Hariama
- aha - i znów ta nieznośna cisza
- może trochę odpoczniemy... -powiedziałam bo łapa bolała jeszcze bardziej
- zgoda - odpowiedziała wadera i usiadłyśmy pod drzewem. wzięłam większe liście i zaczęłam oplatac nimi zranioną łapę. nie chciałam się wykrwawic. na koniec obwiązałam wszystko mocną trawą.
- możemy iśc dalej - powiedziałam
Hariama?
czwartek, 28 sierpnia 2014
Od Flory-CD Shontaya
Szukałam składników do mistury dla Megi, kiedy nagle ujrzałam człowieka. Tak, wiem kim są ludzie, bo słyszałam o nich opowieści od członków dawnej watahy.
Szybko przywołałam pnącza, które mnie oplotły i wtopiłam się w drzewa. Podeszłam bliżej i ujrzałam innego wilka. Postanowiłam mu pomóc.
Wyskoczyłam zza krzaków, szczerząc kły, a człowiek widząc dodatkowo moje świecące jadowicie oczy, uznał mnie za demona lasu i uciekł.
Podeszłam do uwięzionej wilczycy - bo to była ona.
- W porządku? - spytałam.
- Łapa mnie boli - jęknęła.
Pnącza jak zawsze były niezawodne. Podważyły pułapkę i dało się spokojnie wyjąć łapę.
- Jestem Hariama, nowa zielarka - przedstawiłam się.
- Shontaya.
- Zaprowadzę cię do szam... tfu! medyczki.
Poszłyśmy powoli, bo Shontaya kuśtykała na krwawiącej łapie.
*Shontaya?*
Szybko przywołałam pnącza, które mnie oplotły i wtopiłam się w drzewa. Podeszłam bliżej i ujrzałam innego wilka. Postanowiłam mu pomóc.
Wyskoczyłam zza krzaków, szczerząc kły, a człowiek widząc dodatkowo moje świecące jadowicie oczy, uznał mnie za demona lasu i uciekł.
Podeszłam do uwięzionej wilczycy - bo to była ona.
- W porządku? - spytałam.
- Łapa mnie boli - jęknęła.
Pnącza jak zawsze były niezawodne. Podważyły pułapkę i dało się spokojnie wyjąć łapę.
- Jestem Hariama, nowa zielarka - przedstawiłam się.
- Shontaya.
- Zaprowadzę cię do szam... tfu! medyczki.
Poszłyśmy powoli, bo Shontaya kuśtykała na krwawiącej łapie.
*Shontaya?*
środa, 27 sierpnia 2014
Od Shontay'i
Szłam lasem wsłuchując się w śpiew ptaków. Nagle zobaczyłam dziwny duży cień miał coś nie przypominającego łap. chodził na ,,dwóch łapach" byłam bardzo zaciekawiona tym obiektem więc szybko podbiegłam żeby zobaczyc co kryje się za cieniem. Podbiegając potknęłam się o krzak róży i lekko skaleczyłam łapę, nie dawałam jednak za wygrą i szłam dalej. kiedy wyszłam zza krzaków zobaczyłam dziwne istoty nie było to zwierzę...(człowiek) chodziło na dwóch kończynach. była sama, chciałam podejśc ale znów się potknęłam i przywaliłam tą sama skaleczoną łapą w kamień. Jęknęłam z bólu a istota szybko zoriętowała się że coś ją obserwuje. spojrzała się na mnie. i jakby przelękła. instynkt podpowiadał mi żeby uciekac. Szybko chciałam wskoczyc do krzaków kiedy coś zacisnęło się na mej łapię(sidła) nie mogłam się wydostac a łapa zaczęła mi krwawic. stworzenie podeszło do mnie z dziwnym przedmiotem z długą ,,rurą" próbowałam się wydostac ale tym bardziej się szamotała tym bardziej narzędzie zaciskało się na mojej łapie. Nagle usłyszałam straszny huk
narzędzie trzymane przez stworzenie wystrzeliło. poczułam jak coś przeszywa mi kark.
- A więc to mój koniec- pomyślałam i zaczęłam myślec o wszystkich miłych chwilach które mnie spotkały aż wreszcie upadłam.
(Umrę? a może ktoś mnie uratuję?...)
narzędzie trzymane przez stworzenie wystrzeliło. poczułam jak coś przeszywa mi kark.
- A więc to mój koniec- pomyślałam i zaczęłam myślec o wszystkich miłych chwilach które mnie spotkały aż wreszcie upadłam.
(Umrę? a może ktoś mnie uratuję?...)
wtorek, 26 sierpnia 2014
Od Kaminari'ego-CD Allison
-Takie raty to ja rozumiem-mówię z uśmiechem.
-A..i chodzi o dary..Mam już 2,a trzeciego nie mogę odkryć..Czy to znaczy,że będzie ze mnie słaba Alpha?
-Kochanie,będziesz wspaniałą Alpha.
-Myślisz?-pyta.
-Wiem o tym-mówię,całując waderę.-A codo mocy się nie przejmuj. Ona w końcu sama się ujawni.
-Chyba masz rację.
-Wiesz ile ja czekałem na moc panowania nad ogniem?-pytam.
-Ile?-pyta wadera.
-Dwa lata po dostaniu amuletu-mówię.
~Allison?Weny brak...~
-A..i chodzi o dary..Mam już 2,a trzeciego nie mogę odkryć..Czy to znaczy,że będzie ze mnie słaba Alpha?
-Kochanie,będziesz wspaniałą Alpha.
-Myślisz?-pyta.
-Wiem o tym-mówię,całując waderę.-A codo mocy się nie przejmuj. Ona w końcu sama się ujawni.
-Chyba masz rację.
-Wiesz ile ja czekałem na moc panowania nad ogniem?-pytam.
-Ile?-pyta wadera.
-Dwa lata po dostaniu amuletu-mówię.
~Allison?Weny brak...~
Od Allison-CD Kaminari'ego
Spojrzałam się na basiora. Nie zrobił tego żeby mnie rozłościć. Podją słszną decyzję jak przystało na alfę. Czytanie w jego myślach jeszcze ułatwiło całą sprawę.
-Och, Kaminari. Nie jestem zła tylko było mi troche smutno. Teraz to już nie ważne. - uśmiechnęłam się i wtuliłam się w basiora. -A tak wogóle to chyba szykuje się kolejny ślub.
-Masz racje - roześmiał się.
-Myśle że będą swiętną parą betha. Chyba musze zacząć ci dawać wolną rękę. Ale i tak będę wiedziała o czym myślisz - uśmiechnęłam się.
-O nie będziesz mi wchodzić do mózgu od tak sobie.
-Tak? A potrzebny jakiś bilet wstępu?
-Nie pogardził bym buziakiem - uśmiechnął się. - Płatność z góry.
Pocałowałam basiora w policzek.
-Narazie pierwsza rata - puściłam oko.
Kaminari ?
-Och, Kaminari. Nie jestem zła tylko było mi troche smutno. Teraz to już nie ważne. - uśmiechnęłam się i wtuliłam się w basiora. -A tak wogóle to chyba szykuje się kolejny ślub.
-Masz racje - roześmiał się.
-Myśle że będą swiętną parą betha. Chyba musze zacząć ci dawać wolną rękę. Ale i tak będę wiedziała o czym myślisz - uśmiechnęłam się.
-O nie będziesz mi wchodzić do mózgu od tak sobie.
-Tak? A potrzebny jakiś bilet wstępu?
-Nie pogardził bym buziakiem - uśmiechnął się. - Płatność z góry.
Pocałowałam basiora w policzek.
-Narazie pierwsza rata - puściłam oko.
Kaminari ?
Od Kaminari'ego-CD Allison
Cieszyłem się,że dałem Yumi takie wyróżnienie. Lecz była druga sprawa-Allison. Chciałem się z nią zastanowić,ale to wyszło ze mnie...głupio mi i bym się nie zdziwił,ani nie miał bym żalu,jakby była na mnie zła. Yumi spojrzała na mnie,i zanim ja zdążyłem zareagować,ona powiedziała.
-Kaminari podjął decyzję,by mianować mnie Bethą.
-Gratuluję-odpowiada,piorunując mnie wzrokiem.Chowałem uszy.
-Będzie zadyma-pomyślałem,na co Allison powiedziała
-Kami,możemy pogadać?
-Oczywiście-odpowiadam,wychodząc,na co słyszę śmiechy "kawalerów"
-Będzie zadyma!-krzyczy jeden,chyba Tomas.
Poszliśmy trochę dalej od jaskini.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś o tym,że chcesz mieć parę betha?-pyta.
-Bo nie wiedziałem-mówię.Wadera prychnęła
-To wyszło ze mnie tak nagle,po wizji,w której widziałem Yumi jako betha..Przepraszam-mówię,wyciągając szyję,by przytulić waderę.-Obiecuję,że omegę wybierasz ty,a resztę stanowisk głównych wybieramy razem.
~Allison?Przepraszam :(~
-Kaminari podjął decyzję,by mianować mnie Bethą.
-Gratuluję-odpowiada,piorunując mnie wzrokiem.Chowałem uszy.
-Będzie zadyma-pomyślałem,na co Allison powiedziała
-Kami,możemy pogadać?
-Oczywiście-odpowiadam,wychodząc,na co słyszę śmiechy "kawalerów"
-Będzie zadyma!-krzyczy jeden,chyba Tomas.
Poszliśmy trochę dalej od jaskini.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś o tym,że chcesz mieć parę betha?-pyta.
-Bo nie wiedziałem-mówię.Wadera prychnęła
-To wyszło ze mnie tak nagle,po wizji,w której widziałem Yumi jako betha..Przepraszam-mówię,wyciągając szyję,by przytulić waderę.-Obiecuję,że omegę wybierasz ty,a resztę stanowisk głównych wybieramy razem.
~Allison?Przepraszam :(~
Od Kaminari'ego-CD Yumi
Miała rację-czas jej powiedzieć.Poszliśmy do jaskini i tam spotkaliśmy Allison......
Od Allison-CD Kaminari'ego
-Nie za bardzo wiem jak zacząć.....- westchnęłam.
-Chodź pokaże ci.- powiedział prowadząc mnie nad jezioro.
Gdy dotarliśmy na miejsce poczułam dziwne mrowienie na całym ciele.
-Co sie dzieje?- spytał Kaminari .
-Dziwnie sie czuje.
-Allison....
-Tak?
-Chyba już wiem jaką masz moc.- powiedział z uśmiechem.
Spojrzałam na moje łapy lecz ich nie dostrzełam. Już wiem o co chodziło Kaminari'emu . Stałam sie niewidzialna.To było troche przerażające.
-Wybacz Kami ale chciałabym przez chwilę pobyć sama.
-Jasne . Wiesz gdzie minie szukać.
Cały wieczór spędziłam w tym samym miejscu ćwicząc nową moc i na poszukiwaniu kolejnej. Niestety jej nie odkryłam. Czy to znaczy że nie powinnam być alfą? Własnie miałam wracać do jaskini gdy przebiegł obok mnie Kaminari nie zauważając mnie. Skorzystałam więc z nowej mocy i pobiegłam za nim. Rozmawiał z Yumi i z ciekawości ich podsłuchałam. Kaminari proponował jej stanowisko bety. To on był alfą i założycielem watahy ale wolałabym gdyby wcześniej zapytał mnie o zdanie. Zrobiło mi się przykro i wróciłam do jaskini czekając na ich powrót. Gdy wrócili oboje byli bardzo szczęśliwi. Nie chciałam psuć im humoru.
-Z czego tak się cieszycie? - spytałam wymuszajac mały uśmiech.
Kaminari ?
-Chodź pokaże ci.- powiedział prowadząc mnie nad jezioro.
Gdy dotarliśmy na miejsce poczułam dziwne mrowienie na całym ciele.
-Co sie dzieje?- spytał Kaminari .
-Dziwnie sie czuje.
-Allison....
-Tak?
-Chyba już wiem jaką masz moc.- powiedział z uśmiechem.
Spojrzałam na moje łapy lecz ich nie dostrzełam. Już wiem o co chodziło Kaminari'emu . Stałam sie niewidzialna.To było troche przerażające.
-Wybacz Kami ale chciałabym przez chwilę pobyć sama.
-Jasne . Wiesz gdzie minie szukać.
Cały wieczór spędziłam w tym samym miejscu ćwicząc nową moc i na poszukiwaniu kolejnej. Niestety jej nie odkryłam. Czy to znaczy że nie powinnam być alfą? Własnie miałam wracać do jaskini gdy przebiegł obok mnie Kaminari nie zauważając mnie. Skorzystałam więc z nowej mocy i pobiegłam za nim. Rozmawiał z Yumi i z ciekawości ich podsłuchałam. Kaminari proponował jej stanowisko bety. To on był alfą i założycielem watahy ale wolałabym gdyby wcześniej zapytał mnie o zdanie. Zrobiło mi się przykro i wróciłam do jaskini czekając na ich powrót. Gdy wrócili oboje byli bardzo szczęśliwi. Nie chciałam psuć im humoru.
-Z czego tak się cieszycie? - spytałam wymuszajac mały uśmiech.
Kaminari ?
Od Yumi-CD Alehandra
Szliśmy w ciszy do jaskini gdzie wszyscy z watahy kładli się spać. Dziś ja trzymałam warte przy wejściu do jaskini.
- Ja dziś pilnuję wejścia. - Mówiąc to usiadłam przed wejściem. Alehandro poszedł do środka. Po około trzech godzinach usłyszałam jak ktoś wychodzi z jaskini. Nie musiałam odwracać głowy żeby wiedzieć że był to Alehandro.
Alehandro?
- Ja dziś pilnuję wejścia. - Mówiąc to usiadłam przed wejściem. Alehandro poszedł do środka. Po około trzech godzinach usłyszałam jak ktoś wychodzi z jaskini. Nie musiałam odwracać głowy żeby wiedzieć że był to Alehandro.
Alehandro?
Od Alehandra-CD Yumi
Ucieszyłem sie gdy wadera sie zgodziła być moją ukochaną. Miałem ochote skakac z radości i krzyczeć na cały regulator.
-robi sie ciemno. Wracajmy do jaskini -mowiłem tuląc sie doniej. Ona kiwneła głową. Założyłem róże w jej miękie futro na głowie koło ucha. Przepięknie wyglądała. Naweti bez tej ruży. I ruszyliśmy obok siebie w strone jaskiń.
Yumi?
-robi sie ciemno. Wracajmy do jaskini -mowiłem tuląc sie doniej. Ona kiwneła głową. Założyłem róże w jej miękie futro na głowie koło ucha. Przepięknie wyglądała. Naweti bez tej ruży. I ruszyliśmy obok siebie w strone jaskiń.
Yumi?
Od Yumi-CD Kaminari'ego
Kiedy usłyszałam słowa Kaminariego zaniemówiłam. Ja betą?
- Czy jesteś tego pewien. - Spytałam z lekko drżącym głosem
- Oczywiście. - Wiedziałam że Kaminari mądrze wybrał. Uśmiechnęłam się szczerze.
- Ależ oczywiście że przyjmę to stanowisko. - Miałam ochotę skakać ze szczęścia ale się opanowałam.
- Trzeba to powiedzieć najpierw Allison, a później watasze.
Kaminari? Radość mnie rozpiera
- Czy jesteś tego pewien. - Spytałam z lekko drżącym głosem
- Oczywiście. - Wiedziałam że Kaminari mądrze wybrał. Uśmiechnęłam się szczerze.
- Ależ oczywiście że przyjmę to stanowisko. - Miałam ochotę skakać ze szczęścia ale się opanowałam.
- Trzeba to powiedzieć najpierw Allison, a później watasze.
Kaminari? Radość mnie rozpiera
Od Kaminari'ego-CD Yumi
Ona ma rację. Spojrzałem w przyszłość. Wadera jednak wiedziała,co robię,więc tylko przyglądała mi się z ciekawością. A ja patrzyłem,który z wilków jest gotowy... W tedy pomyślałem o dwóch wilkach.Oby dwóch lubię jednakowo. Jednak jeden wilk był aktywniejszy i starszy,co za tym idzie odpowiedzialniejszy.
-Yumi?-pytam.
-Już wizje się skończyły?-pyta.
-Sam je przywołałem ale mniejsza o to. Chciałabyś razem z Alehandrem zostać bethą stada?
~Yumi?i gdzie ta radość? : D~
-Yumi?-pytam.
-Już wizje się skończyły?-pyta.
-Sam je przywołałem ale mniejsza o to. Chciałabyś razem z Alehandrem zostać bethą stada?
~Yumi?i gdzie ta radość? : D~
Druga para w watasze!
Moi drodzy
Dziś sobie wyznała druga para w watasze-Yumi i Alehandro! Ja-alpha i administrator bloga pragnę im pogratulować i życzyć,by byli cały czas razem i by poszczęściło im się z potomstwem!
Pozdrawiam
uja2000/Kaminari
PS.:Nie długo zacznę przyznawać stanowiska główne :)
Od Yumi-CD Alehandra
Powąchałam wspaniałą złotą różę. Basior zadał mi pytanie.
- Tak chcę być twoją ukochaną. - Odparłam szczerze.
- Gdzie idziemy? - Spytałam go dalej obserwując jego oczy.
Alehandro?
- Tak chcę być twoją ukochaną. - Odparłam szczerze.
- Gdzie idziemy? - Spytałam go dalej obserwując jego oczy.
Alehandro?
Od Alehandra-CD Yumi
Wadera pocałowała mnie... To było coś wspaniałego... niedoopisania. Uczucie mi nie znane... Ale wspaniałe. Przytuliłem bardziej Yumi do siebie odwzajmując pocałunek.
-zakochałem sie w tobie juz od dawna...-za skały wyjołem schowaną wczesniej złotą róże. I podarowałem waderze.
-nie wiem co jeszcze powiedziec.... Ale chciałbym ci zadać pytanie.... Czy zechcesz tego niełsmiałego basiora na swojego partnera?-skupiłem sie tylko na nie oraz jak odpowie... Nawet jak odmówi... Nie poddam sie...
Yumi?
-zakochałem sie w tobie juz od dawna...-za skały wyjołem schowaną wczesniej złotą róże. I podarowałem waderze.
-nie wiem co jeszcze powiedziec.... Ale chciałbym ci zadać pytanie.... Czy zechcesz tego niełsmiałego basiora na swojego partnera?-skupiłem sie tylko na nie oraz jak odpowie... Nawet jak odmówi... Nie poddam sie...
Yumi?
Od Yumi-CD Kaminari'ego
- Pamiętaj o tym że to ty stworzyłeś tą watahę i ty tu rządzisz. - Odpowiedziałam spokojnie. Widać było że Kami się zastanawia.
- Może i masz rację. - Odpowiedział zamyślony.
- Musisz odpowiednio zadecydować kto będzie na jakim stanowisku. Wystarczy że ktoś nieodpowiedzialny będzie miał odpowiedzialne stanowisko i wszystko zawali będzie zapewne efekt domina. Wszystko to za sobą pociągnie. - Wyraziłam to co myślałam.
Kaminari?
- Może i masz rację. - Odpowiedział zamyślony.
- Musisz odpowiednio zadecydować kto będzie na jakim stanowisku. Wystarczy że ktoś nieodpowiedzialny będzie miał odpowiedzialne stanowisko i wszystko zawali będzie zapewne efekt domina. Wszystko to za sobą pociągnie. - Wyraziłam to co myślałam.
Kaminari?
Od Kaminari'ego-CD Yumi
Usiadłem. Wiedziałem, że Yumi wie, co mówi. Ja również wiedziałem, o co jej chodzi..
-Mówisz o głównych stanowskiach, prawda? -pytam, na co wadera skinęła głową i usiadła obok mnie.-Masz rację. Nie ma betha, omega, głównodowodzacych i głównych medyków jeszcze nie ma.A tak a propo gratuluję zauroczenia.
-Skąd wiesz?-pyta zszkowana.
-Zapomiałaś, że mam taki jeden dar..-zaczynam.
-No tak..widzosz przyszłość-mówi Yumi z uśmiechem.
-A co do stanowisk..pomówię o tym z Allison.
-Ale to ty założyłeś watahę i to ty musisz zdecydować..
~Yumi? ~
-Mówisz o głównych stanowskiach, prawda? -pytam, na co wadera skinęła głową i usiadła obok mnie.-Masz rację. Nie ma betha, omega, głównodowodzacych i głównych medyków jeszcze nie ma.A tak a propo gratuluję zauroczenia.
-Skąd wiesz?-pyta zszkowana.
-Zapomiałaś, że mam taki jeden dar..-zaczynam.
-No tak..widzosz przyszłość-mówi Yumi z uśmiechem.
-A co do stanowisk..pomówię o tym z Allison.
-Ale to ty założyłeś watahę i to ty musisz zdecydować..
~Yumi? ~
Od Yumi
Nudziło mi się więc postanowiłam pogadać z Kaminarim. Znalazłam go przy jeziorku.
- Cześć. I jak tam po ślubie? - Zagadnęłam go z uśmiechem.
- Bardzo dobrze. - Odpowiedział mi spokojnie.
- Ty i Allison pasujecie do siebie. - Napiłam się wody i spojrzałam na niego. Allison to szczęściara.
- Ale chciałam też pogadać o czym innym. - Zaczęłam. Kami tylko skinął głową na zgodę.
- Wiesz że ważne jest bezpieczeństwo watahy, ale nie mamy żadnego dowódcy wojownikami, głównego medyka oraz bety i omegi. - Zaczęłam go informować.
Kaminari?
- Cześć. I jak tam po ślubie? - Zagadnęłam go z uśmiechem.
- Bardzo dobrze. - Odpowiedział mi spokojnie.
- Ty i Allison pasujecie do siebie. - Napiłam się wody i spojrzałam na niego. Allison to szczęściara.
- Ale chciałam też pogadać o czym innym. - Zaczęłam. Kami tylko skinął głową na zgodę.
- Wiesz że ważne jest bezpieczeństwo watahy, ale nie mamy żadnego dowódcy wojownikami, głównego medyka oraz bety i omegi. - Zaczęłam go informować.
Kaminari?
Od Yumi-CD Alehandra
Spojrzałam na Alehandra. Jego słowa kołatały mi się po głowie. Nie mogłam zrozumieć dlaczego akurat ja mu się spodobałam.
- To chyba odwzajemnione uczucie. - Wypowiadając te słowa pocałowałam go.
Alehandro?
- To chyba odwzajemnione uczucie. - Wypowiadając te słowa pocałowałam go.
Alehandro?
Od Hariamany-Quest 3
Tym razem mi się upiekło. Wilk należał do watahy, na której teren nieumyślnie wkroczyłam. Zaprowadził mnie do alfy.
Przywódca okazał się na tyle wspaniałomyślny, że wysłuchał mojej historii i wyznaczył mi stanowisko zielarki. Nie mieli tu szamanów, ale zostałam wysłana do tutejszej medyczki.
- A więc jesteś tu nowa i potrzebna ci robota? - spytała.
- Tak jest - odparłam.
- Cóż, niestety mam jeszcze niezbędne na opatrunki zioła i nie potrzebuję nowych. - Myślała przez chwilę, aż coś ją olśniło: - Ach, tak! Nasz alfa się żeni! Mogłabyś nazbierać kwiatów i ziół, żeby podsycić ceremocję ich aromatem!
- Tak, dobry pomysł! Mogłabym też zrobić dekorację z magicznych pnączy?
- A co to takiego?
Dotknęłam łapą ziemi i w tamtym miejscu wyrosło pnącze, które, z racji braku podparcia, popełzło po podłożu i po chwili zakwitło, wykształcając białe kwiaty.
- To jest wspaniałe! - westchnęła wilczyca. - Przynieś jeszcze te pachnące zioła i dekoracja na ślub będzie jak znalazł!
Nie tracąc czasu, popędziłam nad wodospad, mając nadzieję, że tam coś znajdę. Dla innych wilków byłoby niedorzeczne, że szukam roślin w zimie. Ale ja wiedziałam swoje.
Z pomocą amuletu pobudziłam w ziemi energię i jak na zawołanie przy brzegu wyrosły lawenda, mięta i rumianek. Szybko zebrałam kwiaty, żeby nie zmarzły i pobiegłam do medyczki.
Później razem przygotowałyśmy miejsce ceremonii; z pnączy powstała altanka, w którą wplotłyśmy kwiaty, a gdy zakwitło pnącze, w powietrze uniósł się zbijający z nóg zapach.
Ślub odbył się bez problemów. Potem zapolowaliśmy i wróciliśmy do jaskiń.
Przywódca okazał się na tyle wspaniałomyślny, że wysłuchał mojej historii i wyznaczył mi stanowisko zielarki. Nie mieli tu szamanów, ale zostałam wysłana do tutejszej medyczki.
- A więc jesteś tu nowa i potrzebna ci robota? - spytała.
- Tak jest - odparłam.
- Cóż, niestety mam jeszcze niezbędne na opatrunki zioła i nie potrzebuję nowych. - Myślała przez chwilę, aż coś ją olśniło: - Ach, tak! Nasz alfa się żeni! Mogłabyś nazbierać kwiatów i ziół, żeby podsycić ceremocję ich aromatem!
- Tak, dobry pomysł! Mogłabym też zrobić dekorację z magicznych pnączy?
- A co to takiego?
Dotknęłam łapą ziemi i w tamtym miejscu wyrosło pnącze, które, z racji braku podparcia, popełzło po podłożu i po chwili zakwitło, wykształcając białe kwiaty.
- To jest wspaniałe! - westchnęła wilczyca. - Przynieś jeszcze te pachnące zioła i dekoracja na ślub będzie jak znalazł!
Nie tracąc czasu, popędziłam nad wodospad, mając nadzieję, że tam coś znajdę. Dla innych wilków byłoby niedorzeczne, że szukam roślin w zimie. Ale ja wiedziałam swoje.
Z pomocą amuletu pobudziłam w ziemi energię i jak na zawołanie przy brzegu wyrosły lawenda, mięta i rumianek. Szybko zebrałam kwiaty, żeby nie zmarzły i pobiegłam do medyczki.
Później razem przygotowałyśmy miejsce ceremonii; z pnączy powstała altanka, w którą wplotłyśmy kwiaty, a gdy zakwitło pnącze, w powietrze uniósł się zbijający z nóg zapach.
Ślub odbył się bez problemów. Potem zapolowaliśmy i wróciliśmy do jaskiń.
Od Kaminari'ego-CD Ślub
-Ja ciebie też kocham-odpowiadam tuląc...żonę. Potem wszyscy poszliśmy na wspólne polowanie.Upolowaliśmy 2 bizony i schowaliśmy je w jaskini. W nocy poszliśmy wyć do księżyca. Była akurat zorza polarna...Brat Allison odszedł.
Po wyciu wszyscy poszliśmy do jaskini i jedliśmy bizona.Nagle mówię,do Allison
-I co? Trzeba było się tak denerwować?Pani Alpho?-pytam.
-Nie-odpowiada z uśmiechem.
-Teraz tylko ci zostało pożegnanie się z tym stanowiskiem i odkrycie swoich mocy-odpowiadam.
~Allison?~
Po wyciu wszyscy poszliśmy do jaskini i jedliśmy bizona.Nagle mówię,do Allison
-I co? Trzeba było się tak denerwować?Pani Alpho?-pytam.
-Nie-odpowiada z uśmiechem.
-Teraz tylko ci zostało pożegnanie się z tym stanowiskiem i odkrycie swoich mocy-odpowiadam.
~Allison?~
Od Allison-CD Ślub
Porzedniego wieczoru udało mi sie przekonać Tobiasa by zachowywał sie stosownie podczas uroczystości. Później poszłam z Rou pozbierać kwiaty. Zebrałam trzy kwitnące róże a wadera wplotła mi je w sierść. Byłam gotowa by poślubić Kaminari'ego. Gdy szłam na plaże wszyscy sie już tam znajdowali ale nie zwracałam na nich uwagi, parzyłam tylko na mojego ukochanego. Z uśmichem stanęłam obok niego i moje oczy znów zmieniły kolor na złoty. Byłam szczęśliwa i nic nie mogło tego zmienić. Gdy powiedzielśmy sobie uroczyste tak zblirzyłamsie do niego i delikatnie pocałowałam go. Rozległo siegłośne wycie wilków.
-Kocham Cię. - wyszeptałam mu do ucha.
Kaminari ? ;3
-Kocham Cię. - wyszeptałam mu do ucha.
Kaminari ? ;3
Od Kakinari'ego-Ślub
Dziś mój wielki dzię, a mianowicie ślub z Allison. Musiałem znaleźć prowadzącego uroczystość. Qle już chyba wiem, kogo wezmę
-Kinght..
-O co chodzi? A dzisiaj twój ślub! Gratuluję!
-Dzięki..Mam do ciebie prośbę.Poprowadzisz uroczystość?
-Oczywiście-odpowiada.
Cała wataha udała się na plażę. Kinght stał na kamieniu, a jacpo jego prawej stronie.W koncu nadeszła Allison.Za nią szła chyba Rou.Stanęła na przeciwko mnie z uśmiechem i złotymi oczami. Zaczęła się ceremonia.
~Allison? xD~
-Kinght..
-O co chodzi? A dzisiaj twój ślub! Gratuluję!
-Dzięki..Mam do ciebie prośbę.Poprowadzisz uroczystość?
-Oczywiście-odpowiada.
Cała wataha udała się na plażę. Kinght stał na kamieniu, a jacpo jego prawej stronie.W koncu nadeszła Allison.Za nią szła chyba Rou.Stanęła na przeciwko mnie z uśmiechem i złotymi oczami. Zaczęła się ceremonia.
~Allison? xD~
Od Alehandra-CD Yumi
Doszliśmy na plaże. Był zachód słońca. Przepięknie. Wadera patrzyła w niebo a ja zerknąłem na swoje łapy. Głęboki oddech i spojrzałem na zachód.
-pięknie tu, prawda? - mówiła wadera zamykając oczy czując przepływ delikatnego wiatru oraz cichych szumów morza. Jak tak patrzyłem na nią... to normalnie byłem oczarowany.
-bardzo pięknie - odpowiedziałem patrząc na nią niż na zachód. Ona zerknęła na mnie. Nie mogłem się powstrzymać... i powiedziałem co leży na sercu...skromnie...
-Ale najpiękniejsze rzeczy jakie widziałem... to twoje cudowne błękitne oczy...- mówiłem szczerze i z otwartym sercem...
Yumi?
poniedziałek, 25 sierpnia 2014
Od Yumi-CD Alehandra
Spojrzałam na poduszki łap które jeszcze chwilę temu były zielone, a teraz są turkusowe. Zaciekawiło mnie to bardzo.
- Dlaczego twoje poduszki łap są turkusowe? - Spytałam się go niepewnie. Odwrócił wzrok. To musiało coś znaczyć.
- Chodźmy gdzieś dalej. - Poprowadziłam go na plażę La-Phin. Akurat był zachód słońca. Było tak cudownie.
Alehandro?
- Dlaczego twoje poduszki łap są turkusowe? - Spytałam się go niepewnie. Odwrócił wzrok. To musiało coś znaczyć.
- Chodźmy gdzieś dalej. - Poprowadziłam go na plażę La-Phin. Akurat był zachód słońca. Było tak cudownie.
Alehandro?
Od Alehandra-CD Yumi
Gdy nasze pyszczki sie zetkneły... Było mi troche głupio.
-przepraszam... -opuszki łap zmieniły kolor na turkusowy... W milczeniu wyszliśmy z wody. Otrzepałem sie z wody. Wadera rowniesz.
-to... Gdzie teraz...-spytałem powoli. Moje łapy ciagle były turkusowe...
Yumi?
niedziela, 24 sierpnia 2014
Od Yumi-CD Alehandra
Kiwnęłam głową na zgodę i ruszyliśmy. Jako pierwsze pokazałam mu Dark Forest. Od tego miejsca zrobiło mi się chłodno.
- Radze się tutaj nie zbliżać. Krąży o tym miejscu wiele strasznych legend. - Rozumiem. - Ruszyliśmy dalej i pokazałam mu wszystkie miejsca. Jako ostatnie wybrałam Jezioro górskie.
- Obserwuj co robię. - Powoli ruszyłam do jeziorka. Łapą dotknęłam wody i użyłam amuletu. Mogłam swobodnie chodzić na powierzchni wody. Alehandro zdziwiony ruszył za mną i wpadł do wody.
- Jak ty to zrobiłaś? - Po pytaniu wskazałam mu amulet.
- Kontroluje wodę. - Ruszyłam jeszcze kilka kroków i poczułam cze coś łapie mnie za ogon i wciąga do wody. Po wpadnięciu do wody mój i Alehandra pysk się spotkały. Poczułam się niezręcznie.
Alehandro?
- Radze się tutaj nie zbliżać. Krąży o tym miejscu wiele strasznych legend. - Rozumiem. - Ruszyliśmy dalej i pokazałam mu wszystkie miejsca. Jako ostatnie wybrałam Jezioro górskie.
- Obserwuj co robię. - Powoli ruszyłam do jeziorka. Łapą dotknęłam wody i użyłam amuletu. Mogłam swobodnie chodzić na powierzchni wody. Alehandro zdziwiony ruszył za mną i wpadł do wody.
- Jak ty to zrobiłaś? - Po pytaniu wskazałam mu amulet.
- Kontroluje wodę. - Ruszyłam jeszcze kilka kroków i poczułam cze coś łapie mnie za ogon i wciąga do wody. Po wpadnięciu do wody mój i Alehandra pysk się spotkały. Poczułam się niezręcznie.
Alehandro?
Od Alehandra-CD Yumi
-skoro w takiej watasze jest tak piękna wadera jak ty. To powinno mi sie spodobać. -uśmiechnołem sie do niej i ruszyłem w jej strone. Yumi odwruciła chwilowo zwrok. I zaprowadziła mnie do serca watahy. Po zapoznaniu z alfami i wybraniu stanowiska. Wruciłem do Yumi.
-nom juz wszystlo załatwione. -popatrzyłem w jej oczy z uśmiechem.
-oprowadzisz mnie? Prosze -poprosiłem z przekrzywioną główką.
Yumi?
-nom juz wszystlo załatwione. -popatrzyłem w jej oczy z uśmiechem.
-oprowadzisz mnie? Prosze -poprosiłem z przekrzywioną główką.
Yumi?
Od Yumi-CD Alehandra
Uciekałam przed spłoszonym stadem karibu. Nagle ktoś mnie popchnął i kazał się schylić. Gdy stado przebiegło ten ktoś pomógł mi wstać.
- Wszystko w porządku? - Spytał się niepewnie.
- Tak jasne. Nie powinnam polować na karibu sama. Dzięki za ratunek jestem Yumi. - Przywitałam się z basiorem.
- Jestem Alehandro. - Z Uśmiechem się przedstawił. Powoli zaczęłam iść w stronę watahy. Spojrzałam na Alehandro.
- Może chcesz do nas dołączyć? - Z uśmiechem na niego spojrzałam. Był naprawdę śliczny.
Alehandro?
- Wszystko w porządku? - Spytał się niepewnie.
- Tak jasne. Nie powinnam polować na karibu sama. Dzięki za ratunek jestem Yumi. - Przywitałam się z basiorem.
- Jestem Alehandro. - Z Uśmiechem się przedstawił. Powoli zaczęłam iść w stronę watahy. Spojrzałam na Alehandro.
- Może chcesz do nas dołączyć? - Z uśmiechem na niego spojrzałam. Był naprawdę śliczny.
Alehandro?
Od Harimany
Tej nocy znów śniła mi się bitwa z wrogą watahą. Mimo iż minęło ponad pół roku od tamtego wydarzenia, doskonale pamiętałam tamten dzień.
Ojciec krzyczał: "Uciekaj, Hariamo, uciekaj!". Moja mentorka Kalima wyprowadziła mnie z pola walki i rozkazała pobiec jak najdalej stąd. Niestety wrogi alfa domyślił się, że mnie nie ma, i wysłał za mną wojowników. To był wtedy jedyny raz, kiedy stanęłam, odwróciłam się i powstrzymałam instynkt przetrwania, żeby skupić całą siłę woli na ziemi. Poczułam jak do łap napływa energia i wtedy napastnicy zostali przywiązani do podłoża przez magiczne pnącza; to mi pozwoliło uciec.
Obudziłam się cała drżąca. Dopiero jak wypełzłam z niewielkiej jaskini robiącej mi za miejsce na nocleg, poczułam, jak bardzo się zrobiło chłodno.
Zima była już za pasem. Umiałam już polować, więc nie troszczyłam się o to, że mogę zgłodnieć.
Tak więc w duchu słów mentorki, która mawiała, iż nie warto zwlekać, ruszyłam w dalszą drogę. Szłam przez oszroniony las już od dłuższego czasu, kiedy nagle stanęłam jak wryta. Jeszcze krok, a wpadłabym do głębokiego wąwozu. Zając nie miał szczęścia i jego ciało leżące na dnie wąwozu pokryło się szronem.
Postanowiłam wykorzystać okazję. Pogładziłam łapą krawędź przepaści, a w tamtym miejscu wyrosło pnącze. Ostrożnie postawiłam łapę na ścianie wąwozu, a pnącze ją oplotło. W taki sposób pnącza całkiem oplotły moje nogi i mogłam iść po ścianie w dół, bo gdzie nie postawiłam łapy, wyrastało pnącze.
Stanęłam na dnie wąwozu, wzięłam zająca w zęby i w ten sam sposób wspięłam się na górę.
Truchło było w miarę świeże i gdyby nie szron, można było uznać, że sama upolowałam zająca.
Odeszłam parę metrów od wąwozu, żeby spokojnie zjeść. Niestety ktoś nie pozwolił mi na chwilę spokoju.
- Cóż to? Łatwiej sięgnąć po padlinę, niż samemu coś upolować, nie?
Odwróciłam się (wciąż miałam zająca w pysku) i wytrzeszczyłam oczy na widok przybysza. Wyglądał jak jeden z moich oprawców. Mimowolnie skuliłam uszy i podkuliłam ogon - może dzięki temu da mi spokój?
Nie miałam pojęcia, co wilk zrobi, przez co się bałam.
*Knight?*
Ojciec krzyczał: "Uciekaj, Hariamo, uciekaj!". Moja mentorka Kalima wyprowadziła mnie z pola walki i rozkazała pobiec jak najdalej stąd. Niestety wrogi alfa domyślił się, że mnie nie ma, i wysłał za mną wojowników. To był wtedy jedyny raz, kiedy stanęłam, odwróciłam się i powstrzymałam instynkt przetrwania, żeby skupić całą siłę woli na ziemi. Poczułam jak do łap napływa energia i wtedy napastnicy zostali przywiązani do podłoża przez magiczne pnącza; to mi pozwoliło uciec.
Obudziłam się cała drżąca. Dopiero jak wypełzłam z niewielkiej jaskini robiącej mi za miejsce na nocleg, poczułam, jak bardzo się zrobiło chłodno.
Zima była już za pasem. Umiałam już polować, więc nie troszczyłam się o to, że mogę zgłodnieć.
Tak więc w duchu słów mentorki, która mawiała, iż nie warto zwlekać, ruszyłam w dalszą drogę. Szłam przez oszroniony las już od dłuższego czasu, kiedy nagle stanęłam jak wryta. Jeszcze krok, a wpadłabym do głębokiego wąwozu. Zając nie miał szczęścia i jego ciało leżące na dnie wąwozu pokryło się szronem.
Postanowiłam wykorzystać okazję. Pogładziłam łapą krawędź przepaści, a w tamtym miejscu wyrosło pnącze. Ostrożnie postawiłam łapę na ścianie wąwozu, a pnącze ją oplotło. W taki sposób pnącza całkiem oplotły moje nogi i mogłam iść po ścianie w dół, bo gdzie nie postawiłam łapy, wyrastało pnącze.
Stanęłam na dnie wąwozu, wzięłam zająca w zęby i w ten sam sposób wspięłam się na górę.
Truchło było w miarę świeże i gdyby nie szron, można było uznać, że sama upolowałam zająca.
Odeszłam parę metrów od wąwozu, żeby spokojnie zjeść. Niestety ktoś nie pozwolił mi na chwilę spokoju.
- Cóż to? Łatwiej sięgnąć po padlinę, niż samemu coś upolować, nie?
Odwróciłam się (wciąż miałam zająca w pysku) i wytrzeszczyłam oczy na widok przybysza. Wyglądał jak jeden z moich oprawców. Mimowolnie skuliłam uszy i podkuliłam ogon - może dzięki temu da mi spokój?
Nie miałam pojęcia, co wilk zrobi, przez co się bałam.
*Knight?*
Od Alehandro
Chodziłem sam wiele dni. Szukając morderców mojej rodziny. Pewnego dnia przechodziłem przez nieznane mi tereny. Zaciekawiły mnie, a gdy przechodziłem w wzdłuż rzeki poczułem drgania ziemi. Rozglądałem się. Po drugiej stronie biegło rozpędzone stado karibu. Mimo tego coś mnie zainteresowało... Na przodzie stada biegła nieznana mi wadera która próbuje uciec od tysiąc potężnych kopyt zadających śmierć. Bez zastanowienia ruszyłem z pomocą. Na oku miałem zarówno stado, waderę i to co jest przed nami. Zauważyłem niedaleko wysunięty mały pod górek. W ostatniej chwili przeskoczyłem rzekę chwytając waderę w łapy i odpychając ją pod górkę.
-schyl się - krzyknąłem i stanąłem nad nią by nie dostała kopytem. Przez chwile nic nie było widać przez ten kurz. Ale po minucie było po wszystkim. Chmura kurzy zaczęła opadać, podniosłem się i otrzepałem.
-Wszystko dobrze? -spytałem pomagając waderze wstać.
Jakaś wadera?
-schyl się - krzyknąłem i stanąłem nad nią by nie dostała kopytem. Przez chwile nic nie było widać przez ten kurz. Ale po minucie było po wszystkim. Chmura kurzy zaczęła opadać, podniosłem się i otrzepałem.
-Wszystko dobrze? -spytałem pomagając waderze wstać.
Jakaś wadera?
Alehandro-nowy basior
Imię : Alehandro
Przezwisko : Al
Wiek :6 lat
Płeć :Basior
Stanowisko :Obrońca
Rodzina: Kuzyn: Kronos
Zauroczenie : Zauroczony w Yumi
Charakter: Co by tu opowiedzieć... Jest jaki jest. Potrafi zaleźć za skórę ale również nie gardzi pomocą. Lubi pomagać bo wtedy wie że robi coś dobrego. Mimo tego czasem stacza się i sam potrzebuje pomocy. Bywa cierpliwy i dzielny. Przyjaciół zbytnio nie ma gdyż nie zna sie na życiu w watasze. To typowy samotnik jednak w duszy czuje że brakuje mu towarzystwa ale tego nie pokazuje. Potrafi wiele zdziałać zwłaszcza dla watahy. Uważa że bezpieczeństwo innych przede wszystkim. Umie kochać i chciałby być kochanym. Po stracie rodziny podupadł trochę na zdrowiu. Ale jak na niego to trzyma się całkiem nieźle. Chciałby wierzyć... że marzenia sie spełniają...
Historia: Jako szczeniak miał kochającą rodzinę i przyjaciół. Miał wszystko czego chciał. Nic więcej do życia nie było mu potrzebne. Jednak gdy skończył rok. Oddalił sie trochę od rodziny by poćwiczyć zwinność. Gdy wrócił po paru godzinach... Zastał jego rodzinę martwą w jaskini... Wstrząsnęło nim to bardzo... Uciekł w drugą stronę z płaczem, gdyż wiedział że mordercy jego rodziców zaczęli go gonić. Był zły sam na siebie że nie pomógł obronić rodziny... Gdy zgubił morderców żył samotnie. Nie miał nikogo. Był za słaby i za bardzo sie bał by przekroczyć tereny watahy. Gdy dorósł przysiągł sobie zemstę na mordercach rodziców.
Aparycja : Jasne futro, Jego oczy świecą w ciemności na niebiesko. Poduszki jego łap potrafią zmienić kolor.
-Zielony - gdy jest spokojny
-Krwisty- Agresywny, lub furia
-Pomarańczowy - gdy sie boi (rzadkość)
-turkusowy- gdy jest zakochany(rzadkość)
Punkty : 0
Amulet :LINK
Moc : Panuje nad krwią - chodzi o to że potrafi kontrolować ruchy przeciwnika za pomocą krwi w żyłach.
Sterujący : Gepardzi
Przezwisko : Al
Wiek :6 lat
Płeć :Basior
Stanowisko :Obrońca
Rodzina: Kuzyn: Kronos
Zauroczenie : Zauroczony w Yumi
Charakter: Co by tu opowiedzieć... Jest jaki jest. Potrafi zaleźć za skórę ale również nie gardzi pomocą. Lubi pomagać bo wtedy wie że robi coś dobrego. Mimo tego czasem stacza się i sam potrzebuje pomocy. Bywa cierpliwy i dzielny. Przyjaciół zbytnio nie ma gdyż nie zna sie na życiu w watasze. To typowy samotnik jednak w duszy czuje że brakuje mu towarzystwa ale tego nie pokazuje. Potrafi wiele zdziałać zwłaszcza dla watahy. Uważa że bezpieczeństwo innych przede wszystkim. Umie kochać i chciałby być kochanym. Po stracie rodziny podupadł trochę na zdrowiu. Ale jak na niego to trzyma się całkiem nieźle. Chciałby wierzyć... że marzenia sie spełniają...
Historia: Jako szczeniak miał kochającą rodzinę i przyjaciół. Miał wszystko czego chciał. Nic więcej do życia nie było mu potrzebne. Jednak gdy skończył rok. Oddalił sie trochę od rodziny by poćwiczyć zwinność. Gdy wrócił po paru godzinach... Zastał jego rodzinę martwą w jaskini... Wstrząsnęło nim to bardzo... Uciekł w drugą stronę z płaczem, gdyż wiedział że mordercy jego rodziców zaczęli go gonić. Był zły sam na siebie że nie pomógł obronić rodziny... Gdy zgubił morderców żył samotnie. Nie miał nikogo. Był za słaby i za bardzo sie bał by przekroczyć tereny watahy. Gdy dorósł przysiągł sobie zemstę na mordercach rodziców.
Aparycja : Jasne futro, Jego oczy świecą w ciemności na niebiesko. Poduszki jego łap potrafią zmienić kolor.
-Zielony - gdy jest spokojny
-Krwisty- Agresywny, lub furia
-Pomarańczowy - gdy sie boi (rzadkość)
-turkusowy- gdy jest zakochany(rzadkość)
Punkty : 0
Amulet :LINK
Moc : Panuje nad krwią - chodzi o to że potrafi kontrolować ruchy przeciwnika za pomocą krwi w żyłach.
Sterujący : Gepardzi
Hariama-nowa wadera!
Przezwisko: -
Wiek: 4 lata
Płeć: wadera
Stanowisko: zielarka
Rodzina: z imienia pamięta tylko siostrę (Tara) i brata (Nokota)
Zauroczenie: nie szuka
Charakter: Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że to wiecznie zlęknione stworzenie; zamknięta w sobie, uległa, rozgląda się, jakby chciała zaraz uciec. Aż dziw bierze, że inne wilki jej nie zabiły. Jej sekret polega na tym, że wilczyca w oczach niektórych CHCE wyglądać na słabą. Widząc tak żałosną istotę, inne wilki nawet nie zawracają sobie nią głowy i z niepożądanych konfrontacji uchodzi cała. Jednak nie oznacza to, że wilczyca taka jest. Jej dar oraz wiedza o roślinach dodają jej pewności siebie, jednak nie umie walczyć i jest trochę tchóżliwa w tej kwestii. W stosunku do wilków, którym chce zaufać, potrafi okazać empatię, chętnie pomoże, nie wyśmieje. Owszem, jest przez większość czasu milcząca, ale słucha. Jest dodatkowo niezależna i nie widzi się w związku, chyba że jakiś wilk okaże się wyjątkowy.
Historia: Hariama wychowywała się w watasze swoich rodziców, gdzie stadna szamanka uczyła ją o roślinach; zarówno magicznych pnączach, jak i zwykłych ziołach. To właśnie od swojej mentorki otrzymała amulet. Pewnego razu wdali się w konflikt z inną watahą. W bitwie okazało się, że magia wroga jest silniejsza. Ojciec kazał wilczycy uciekać z pola bitwy, bo wiedział o słabych zdolnościach wojownika swojej córki. Tamta posłuchała. Przez pół roku od tamtego wydarzenia użalała się nad tym, że ona i jej pnącza mogły pomóc rodzinie i watasze. Nie wie nawet, czy jej bliscy żyją. Ma nadzieję, że Wataha Montes Celebrities pomoże jej złagodzić przykre wspomnienia.
Aparycja: Hariama ma szare futro na grzbiecie, kremowe na brzuchu, pysku i łapach oraz lekko brązowawe na uszach. Jej brązowe oczy lśnią jadowitą zielenią, gdy wilczyca ma kontakt z magicznymi pnączami.
Punkty: 0
Amulet: LINK
Moc: Kontrola pnączy (potrafi przykładowo kazać im opleść swoje ciało, żeby powstała zbroja lub kamuflaż)
Sterujący: Deni520
Od Allison-CD Kaminari'ego
Spojrzałam basiorowi w oczy. Niechętnie przeczytałam jego myśli. On nie miał rodzeństwa więc mnie nie zrozumie. Ale mogę mu wytłumaczyć. Tobias nie jest tym za kogo się podaje. Tam gdzie się pojawi wszyscy giną. Nie pozwole by i teraz tak się stało.
-Chodzi o jego amulet.
-Jaki amulet?
-Tobias posiada amulet śmierci. On zabija bez zastanowienia.
-nie sądze by chciał zabić swoją siostrę.
-siostrę?! Myślisz ze się dla niego liczę?! Zostawił mnie gdy byłam mała. To przez niego byłam sama. W czasie gdy on znalazł watahę i stał się alfą rozkazał wojownikom mnie złapać i zabić. Udało mi się uciec.
-Skąd wiesz że chciał cię zabić może chciał porozmawiać.
-To nie jest typ rozmówcy. Przepraszam Kaminari. ale muszę go znaleźć. - powiedziałam i pobiegłam poszukując Tobiasa. Kami biegł ze mną mimo że go o to nie prosiłam. Gdy go znaleźliśmy sam się ranił i pił własną krew.
-Co ty robisz?
-Wzmacniam się. - powiedział z dumą w głosie - Po co tu przyszliście.
-Chcemy wiedzieć czy możemy ci zaufać - wtrącił Kaminari. Tobias obdarzył mnie pytającym spojrzeniem.
-Nie wiem co ona ci nagadała ale zmieniłem się. A ty - zwrócił sie ku mnie -Powinnaś wiedzieć że obiecałem naszej matce że będę na twoim ślubie.
-Nie kłam - warknęłam
-Nie kłamię. a teraz jeśli pozwolicie. Pójdę na polowanie.
Kaminari ?
-Chodzi o jego amulet.
-Jaki amulet?
-Tobias posiada amulet śmierci. On zabija bez zastanowienia.
-nie sądze by chciał zabić swoją siostrę.
-siostrę?! Myślisz ze się dla niego liczę?! Zostawił mnie gdy byłam mała. To przez niego byłam sama. W czasie gdy on znalazł watahę i stał się alfą rozkazał wojownikom mnie złapać i zabić. Udało mi się uciec.
-Skąd wiesz że chciał cię zabić może chciał porozmawiać.
-To nie jest typ rozmówcy. Przepraszam Kaminari. ale muszę go znaleźć. - powiedziałam i pobiegłam poszukując Tobiasa. Kami biegł ze mną mimo że go o to nie prosiłam. Gdy go znaleźliśmy sam się ranił i pił własną krew.
-Co ty robisz?
-Wzmacniam się. - powiedział z dumą w głosie - Po co tu przyszliście.
-Chcemy wiedzieć czy możemy ci zaufać - wtrącił Kaminari. Tobias obdarzył mnie pytającym spojrzeniem.
-Nie wiem co ona ci nagadała ale zmieniłem się. A ty - zwrócił sie ku mnie -Powinnaś wiedzieć że obiecałem naszej matce że będę na twoim ślubie.
-Nie kłam - warknęłam
-Nie kłamię. a teraz jeśli pozwolicie. Pójdę na polowanie.
Kaminari ?
sobota, 23 sierpnia 2014
Od Kaminari'ego-CD Allison
Byłem zszokowany.Allison na brata?! I ona nie chce go Widzieć!? Jatam zawsze marzyłem o rpdzeństwie, lecz nigdy go nie miałem i nigdy nie będę miał
-Ale dlaczego chcesz wyganiać własnego brata? Nie długo masz ślub, i chyba byś chciała, by był ktoś z rodziny, co?-pytam.
-Bym chciała.Bym chciała, by byli wszyscy po za nim.
-Ale dlaczego?-pytam.
-Bo go za dobrze zanm-mówi.
-Ja też bym chciał go poznać-mówię.
-Ale ty nie wiesz jaki on jest.
-A jaki jest?-pytam.
~Allison?~
-Ale dlaczego chcesz wyganiać własnego brata? Nie długo masz ślub, i chyba byś chciała, by był ktoś z rodziny, co?-pytam.
-Bym chciała.Bym chciała, by byli wszyscy po za nim.
-Ale dlaczego?-pytam.
-Bo go za dobrze zanm-mówi.
-Ja też bym chciał go poznać-mówię.
-Ale ty nie wiesz jaki on jest.
-A jaki jest?-pytam.
~Allison?~
piątek, 22 sierpnia 2014
Od Kinght'a-CD Shontay'i
Przede mną leżała biała wilczyca.
- Ej - zacząłem trącając ją lekko. - Wszystko gra?
Wilczyca lekko drgnęła, a po chwili powoli otworzyła oczy.
- Zyjesz? - spytałem.
- Tak - odparła. Wyglądała na nieco zmartwioną. Po chwili jej łeb rozjaśnił się.
- Przepraszam, że cię zaatakowałam! - zaczęła. - Naprawdę przepraszam!
Zaniemówiłem patrząc zdziwiony na waderę.
- N-Nic się nie stało - powiedziałem. - Jestem Knight.
- A ja Shontaya. Jestem tu kilka dni i się trochę nie łapię gdzie jest co.
- Aha - odparłem patrząc na wilczycę.
<Shontaya? Troszkę weny brak>
- Ej - zacząłem trącając ją lekko. - Wszystko gra?
Wilczyca lekko drgnęła, a po chwili powoli otworzyła oczy.
- Zyjesz? - spytałem.
- Tak - odparła. Wyglądała na nieco zmartwioną. Po chwili jej łeb rozjaśnił się.
- Przepraszam, że cię zaatakowałam! - zaczęła. - Naprawdę przepraszam!
Zaniemówiłem patrząc zdziwiony na waderę.
- N-Nic się nie stało - powiedziałem. - Jestem Knight.
- A ja Shontaya. Jestem tu kilka dni i się trochę nie łapię gdzie jest co.
- Aha - odparłem patrząc na wilczycę.
<Shontaya? Troszkę weny brak>
Od Kinght'a-CD Rou
Otrzepaliśmy się z wody. Wadera ziewnęła.
- Sądzę, że miałem cię gdzieś zabrać.
- A nie zabrałeś? - zdziwiła się Rou. - Dzięki tobie mam zaliczoną kąpiel.
Uśmiechnąłem się.
- Jest jeszcze jedno miejsce.
Ruszyłem żwawym truchtem w kierunku południa. Rou ruszyła za mną.
- Już niedaleko! - krzyknąłem gdy byliśmy na jednym ze zboczu gór. Wskoczyłem na występ skalny. Miejsce to znalazłem niedawno. Stąd rozciągał się widok na całe tereny.
Był to występ skalny; w sumie jeden z wielu języków, ale było w nim to coś. Południowego wiatru nie czułeś gdyż występ miał swe przedłużenie w niewielkiej, acz suchej i przytulnej jaskini. Można się było tu bronić. Dostępność była średnia. Miało to plusy i minusy. Plusy takie, że nasi wrogowie mieliby utrudniony dostęp podczas ataku. Minus to to, że trzeba było się nieźle pogimnastykować by tu dojść. Ale widok był piękny.
- Podoba się? - spytałem.
- Może być - stwierdziła z uśmiechem Rou.
<Rou? c:>
- Sądzę, że miałem cię gdzieś zabrać.
- A nie zabrałeś? - zdziwiła się Rou. - Dzięki tobie mam zaliczoną kąpiel.
Uśmiechnąłem się.
- Jest jeszcze jedno miejsce.
Ruszyłem żwawym truchtem w kierunku południa. Rou ruszyła za mną.
- Już niedaleko! - krzyknąłem gdy byliśmy na jednym ze zboczu gór. Wskoczyłem na występ skalny. Miejsce to znalazłem niedawno. Stąd rozciągał się widok na całe tereny.
Był to występ skalny; w sumie jeden z wielu języków, ale było w nim to coś. Południowego wiatru nie czułeś gdyż występ miał swe przedłużenie w niewielkiej, acz suchej i przytulnej jaskini. Można się było tu bronić. Dostępność była średnia. Miało to plusy i minusy. Plusy takie, że nasi wrogowie mieliby utrudniony dostęp podczas ataku. Minus to to, że trzeba było się nieźle pogimnastykować by tu dojść. Ale widok był piękny.
- Podoba się? - spytałem.
- Może być - stwierdziła z uśmiechem Rou.
<Rou? c:>
Od Shontay'i
Siedziałam w jaskini i rozmyślałam o życiu kiedy poczułam mocny skurcz w bruchu.
- No tak pora coś zjeść -Mruknęłam niezadowolona z powodu braku żywności w zapasach.
- I znowu na polowanie -Mruknęłam jeszzce bardziej przygnębiona. Kiedy wyszłam na zewnątrz i zobaczyłam krajobraz rozciągający się wokół mojej jaskini od razu polepszył mi się humor. Przeszłam się Wodospadem Lasis gdzie napiłam się i zjadłam małego łososia żeby burczenie brzucha nie płoszyło zwierzyny. Kiedy weszłam do lasu poczułam wolność którą czuje zawsze kiedy zapuszczam się w głąb lasu. Po godzinie upolowałam dwie sarny i trzy króliki. Kiedy zabrała skończyłam posiłek usłyszałam że coś rąbnęło koło mnie odruchowo odskoczyłam i zobaczyłam Pięknego, czarnego basiora. Był lekko oszołomiony.
-Wszystko dobrze? -Spytałam zatroskana i
poczęstowałam go mięsem które mi jeszcze zostało.
- No tak pora coś zjeść -Mruknęłam niezadowolona z powodu braku żywności w zapasach.
- I znowu na polowanie -Mruknęłam jeszzce bardziej przygnębiona. Kiedy wyszłam na zewnątrz i zobaczyłam krajobraz rozciągający się wokół mojej jaskini od razu polepszył mi się humor. Przeszłam się Wodospadem Lasis gdzie napiłam się i zjadłam małego łososia żeby burczenie brzucha nie płoszyło zwierzyny. Kiedy weszłam do lasu poczułam wolność którą czuje zawsze kiedy zapuszczam się w głąb lasu. Po godzinie upolowałam dwie sarny i trzy króliki. Kiedy zabrała skończyłam posiłek usłyszałam że coś rąbnęło koło mnie odruchowo odskoczyłam i zobaczyłam Pięknego, czarnego basiora. Był lekko oszołomiony.
-Wszystko dobrze? -Spytałam zatroskana i
poczęstowałam go mięsem które mi jeszcze zostało.
~Tomas?~
Od Shontay'i do Knight'a
Leżałam na polanie i bujałam w obłokach. Musiałam przerwać bo złapał mnie głód szybko pobiegłam do lasu i zaczęłam szukać zwierzyny. Szczęście mi nie dopisywało nagle usłyszałam że coś szeleści w krzakach. Szybko rzuciłam się w krzaki ale zamiast królika znalazłam tam basiora Chciałam się wycofać ale zamiast tego rąbnęłam w kamień i zemdlałam.
(knight?)
(knight?)
Od Rou-CD Kinghta
- Skąd ta pewność? - spytała m tajemniczo. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały z impetem ruszyłam do wody. Skoczyłam na Kinght'a aż cały był pod wodą. W końcu pozwoliłam mu się wynurzyć. Zaskoczony basior patrzył na mnke w osłupieniu.
- A więc tak gramy? Teraz moja kolej. - wziął mnie na rece i wrzucił pod szafirową taflę. Oczywiście nie odbyło się bez moich piskliwych wrzasków. Kiedy znalazłam grunt szybko się wynurzyłam. Kinght patrzył na mnie z chytrym uśmieszkiem.
- Dobra. Dajmy już z tym spokój. - również się uśmiechnęłam. - Chodź na brzeg się wysuszyć.
- Jak sobie życzysz. - rzekł basior i ruszyliśmy na suchy ląd.
<<Kinght? Przepraszam, że tak długo...>>
- A więc tak gramy? Teraz moja kolej. - wziął mnie na rece i wrzucił pod szafirową taflę. Oczywiście nie odbyło się bez moich piskliwych wrzasków. Kiedy znalazłam grunt szybko się wynurzyłam. Kinght patrzył na mnie z chytrym uśmieszkiem.
- Dobra. Dajmy już z tym spokój. - również się uśmiechnęłam. - Chodź na brzeg się wysuszyć.
- Jak sobie życzysz. - rzekł basior i ruszyliśmy na suchy ląd.
<<Kinght? Przepraszam, że tak długo...>>
Od Allison-CD Kaminari'ego
Przez dłuższą chwilę rozmawialiśmy. Nie mogłam uwierzyć w e własna szczęście. Kto by pomyślał że kiedyś będziemy razem. Nagle basior wstał zataczając kółka.
-Co się stało? -spytałam
-Nie czujesz? Obcy basior.
W tym momencie z lasu wyłonił się wielki wilk. Wyszczerzył zęby. Było w nim coś znajomego. Dopiero po chwili zorientowałam się że to Tobias. Spojrzał się na mnie i usiadł. Kaminari stanął miedzy mną a nim.
-Kim jesteś?
-Może spytaj Allison.
Kaminari wysłał mi pytające spojrzenie.
-To mój brat - odparłam - Tobias.
-Nie mówiłaś że masz brata.
-A ty nie pytałeś.
-Wiecie ja też tu jestem - wtrącił Tobias. - Śledzę was już od kilku dni moje gołąbeczki. -uśmiechnął się. - Ali chyba nie myślałaś że przegapię twój ślub.
-Nikt cie na niego nie zapraszał - warknęłam.
-Och siostrzyczko po co ta agresja ? -zaśmiał się. - Szczerze to nie spodziewałem się że ktoś cię zechce. A szczególnie alfa.
-To nie twoja sprawa - moje oczy stały sie czerwone.
-Zostanę tu przez kilka dni. Prawie mnie nie zauważycie. - odparł i zniknął w lesie.
Gdy nie było już go słychać powiedziałam do Kaminari'ego.
-On nie może tu zostać. Stanie się coś złego czuję to.
Kaminari?
-Co się stało? -spytałam
-Nie czujesz? Obcy basior.
W tym momencie z lasu wyłonił się wielki wilk. Wyszczerzył zęby. Było w nim coś znajomego. Dopiero po chwili zorientowałam się że to Tobias. Spojrzał się na mnie i usiadł. Kaminari stanął miedzy mną a nim.
-Kim jesteś?
-Może spytaj Allison.
Kaminari wysłał mi pytające spojrzenie.
-To mój brat - odparłam - Tobias.
-Nie mówiłaś że masz brata.
-A ty nie pytałeś.
-Wiecie ja też tu jestem - wtrącił Tobias. - Śledzę was już od kilku dni moje gołąbeczki. -uśmiechnął się. - Ali chyba nie myślałaś że przegapię twój ślub.
-Nikt cie na niego nie zapraszał - warknęłam.
-Och siostrzyczko po co ta agresja ? -zaśmiał się. - Szczerze to nie spodziewałem się że ktoś cię zechce. A szczególnie alfa.
-To nie twoja sprawa - moje oczy stały sie czerwone.
-Zostanę tu przez kilka dni. Prawie mnie nie zauważycie. - odparł i zniknął w lesie.
Gdy nie było już go słychać powiedziałam do Kaminari'ego.
-On nie może tu zostać. Stanie się coś złego czuję to.
Kaminari?
czwartek, 21 sierpnia 2014
Od Megii-CD Tomasa
-Nie wiem co robimy może spotkamy się potem nad jeziorem co ty na to?Bo ty jesteś pierwszym wilkem z watahy którego spotkałam-wstałam i zakręciłam się w kółko po czym rzekłam-Ale gdzie ja będę spała przecież nie znalazłam sobie jeszcze jaskini
-Tomas?
-Tomas?
Od Kaminari'ego-CD Allison
-To ty chyba nie wiesz,jak ja się cieszę,że poznałem ciebie-odpowiadam tuląc do siebie waderę.-Ja mam tę szczęście,że byłem na jednym ślubie w watasze,w której się urodziłem. Nic trudnego. Po prostu na jakimś kamieniu stał mój ojciec,który prowadził ceremonię,i nadeszła para młoda. On mówił tam formułkę o miłości i wierności,oni powiedzieli tak i potem było wspólne polowanie i wycie do księżyca. Pamiętam,że w tedy akurat był deszcz gwiazd. I tyle.
-To chyba nic trudnego..-odpowiada Allison.
-Mnie też się tak wydaję.
~Allison?~
-To chyba nic trudnego..-odpowiada Allison.
-Mnie też się tak wydaję.
~Allison?~
Od Allison-CD Kaminari'ego
-Masz rację. Kiepskie są te twoje żarty - powiedziałam z uśmiechem i pocałowałam basiora w policzek.
-Mam to rozumieć jako tak ? - uśmiechnał się.
-Tak. Tylko jest mały problem.
-A mianowicie?
-Nigdy nie widziałam jak wygląda ślub wilków. Tak naprawdę to żadnego ślubu nigdy nie widziałam
-Czas to zmienić - powiedział.
-Kami... - zaczęłam
-Tak?
-Cieszę się że cię poznałam - dokończyłam i wtuliłam łeb w pierś basiora.
Kami ?
-Mam to rozumieć jako tak ? - uśmiechnał się.
-Tak. Tylko jest mały problem.
-A mianowicie?
-Nigdy nie widziałam jak wygląda ślub wilków. Tak naprawdę to żadnego ślubu nigdy nie widziałam
-Czas to zmienić - powiedział.
-Kami... - zaczęłam
-Tak?
-Cieszę się że cię poznałam - dokończyłam i wtuliłam łeb w pierś basiora.
Kami ?
Od Rou-CD Kaminari'ego
Uśmiechnęłam się słabo przez łzy.
- Lepiej nie. Straciłam swojego dawnego ojca, a to, czym się stał... - pokręciłam głową. - Nie chcę go więcej widzieć, ale dziękuję.
- Pamiętaj, że możesz na mnie liczyć. - uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Dobrze. Jak będę miała problem, zwrócę się do ciebie. - pomachałam mu na pożegnanie i odeszłam w stronę jaskini.
***Kilka dni później***
A więc Allison i Kaminari zostali parą, uśmiechnęłam się pod nosem. A sprawiali wrażenie, jakby w ogóle za sobą nie przepadali. No cóż, życie pisze najróżniejsze scenariusze. Ale i tak cieszę się, że połączyło ich uczucie. Może wreszcie nasz alpha trochę bardziej się rozluźni. Westchnęłam głęboko a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Słyszałam, że do naszej watahy doszło kilka nowych wilków. Akurat zobaczyłam przed sobą polującego basiora. Po cichu podeszłam do niego, by mnie zauważył, ale jednocześnie nie spłoszyć zwierzyny. Wilk kiwnął do mnie na powitanie. Niepewnie stanęłam koło niego.
- Mogę się dołączyć? - szepnęłam. Wilk znów kiwnął potwierdzająco, po czym razem rzuciliśmy się na obrany cel. Niedługo potem było już po wszystkim i z satysfakcją zajadaliśmy sarnę.
- Tak poza tym, jestem Rou - przedstawiłam się po skończonym posiłku.
- Glode. - odparł nadal nie kończąc jedzenia.
<<Glode? >>
- Lepiej nie. Straciłam swojego dawnego ojca, a to, czym się stał... - pokręciłam głową. - Nie chcę go więcej widzieć, ale dziękuję.
- Pamiętaj, że możesz na mnie liczyć. - uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Dobrze. Jak będę miała problem, zwrócę się do ciebie. - pomachałam mu na pożegnanie i odeszłam w stronę jaskini.
***Kilka dni później***
A więc Allison i Kaminari zostali parą, uśmiechnęłam się pod nosem. A sprawiali wrażenie, jakby w ogóle za sobą nie przepadali. No cóż, życie pisze najróżniejsze scenariusze. Ale i tak cieszę się, że połączyło ich uczucie. Może wreszcie nasz alpha trochę bardziej się rozluźni. Westchnęłam głęboko a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Słyszałam, że do naszej watahy doszło kilka nowych wilków. Akurat zobaczyłam przed sobą polującego basiora. Po cichu podeszłam do niego, by mnie zauważył, ale jednocześnie nie spłoszyć zwierzyny. Wilk kiwnął do mnie na powitanie. Niepewnie stanęłam koło niego.
- Mogę się dołączyć? - szepnęłam. Wilk znów kiwnął potwierdzająco, po czym razem rzuciliśmy się na obrany cel. Niedługo potem było już po wszystkim i z satysfakcją zajadaliśmy sarnę.
- Tak poza tym, jestem Rou - przedstawiłam się po skończonym posiłku.
- Glode. - odparł nadal nie kończąc jedzenia.
<<Glode? >>
Od Tomasa-CD Megii
Kiedy byłem na polowaniu,spotkałem waderę.Ona podeszła i zagadała.Przyznam ładna była...
-Hej.Jestem Tomas.Możesz mi mówić Tom albo Tommy.
-A ja jestem Megi...Zapolujemy?-pyta z nadzieją w głosie.
-Akurat jestem na polowaniu,więc nie pogardzę towarzystwem-odpowiadam.
Razem z waderą poszliśmy do lasu.Razem upolowaliśmy Wapiti. Fajnie się z nią współpracowało.
-Więc co teraz robimy?-pytam.
~Megii?~
-Hej.Jestem Tomas.Możesz mi mówić Tom albo Tommy.
-A ja jestem Megi...Zapolujemy?-pyta z nadzieją w głosie.
-Akurat jestem na polowaniu,więc nie pogardzę towarzystwem-odpowiadam.
Razem z waderą poszliśmy do lasu.Razem upolowaliśmy Wapiti. Fajnie się z nią współpracowało.
-Więc co teraz robimy?-pytam.
~Megii?~
Od Megii
Po spotkaniu z alfą i dołączeniu do watahy postanowiłam przejść się po terenach naszej watahy nagle zrobiłam się głodna i postanowiłam coś upolować.Kiedy czaiłam się na zwierzynę zauważyłam czarnego wilka więc zaczęłam iść w jego stronę.Podeszłam do niego od tyłu i powiedziałam cześć
-Tomas?
-Tomas?
Od Kaminari'ego-CD Allison
Nie wierzyłem we własne szczęście. Najpierw Allison mnie nienawidziła a teraz mnie kocha. I te jej oczy...piękne.
-To kiedy ślub?-pyta wadera.
-Ja ci się zaręczyć nie zdążyłem a ty już o ślubie myślisz?-pytam z uśmiechem.
-To zrób to teraz-odpowiada z uśmiechem.Na to ja wstałem
-Co ty robisz?-pyta.-Ja żartowałam,na co ja ukłoniłem się przed nią.
-Allison wyjdziesz za mnie?
-Jaja sobie robisz-mówi.
-Czy taki poważny wilk jak ja by sobie żartował?-pytam.
~Allison :D~
-To kiedy ślub?-pyta wadera.
-Ja ci się zaręczyć nie zdążyłem a ty już o ślubie myślisz?-pytam z uśmiechem.
-To zrób to teraz-odpowiada z uśmiechem.Na to ja wstałem
-Co ty robisz?-pyta.-Ja żartowałam,na co ja ukłoniłem się przed nią.
-Allison wyjdziesz za mnie?
-Jaja sobie robisz-mówi.
-Czy taki poważny wilk jak ja by sobie żartował?-pytam.
~Allison :D~
Od Kaminari'ego-CD Globe'a
Kiedy basior lekko się ukłonił,czułem się trochę zmieszany. Rozumiem,jestem alphą,ale nie oczekuję aż takiego szacunku,by mi się kłaniano.
-Nie ma potrzeby by się kłaniać-odpowiadam.Na co wilk się wyprostował.
-Pewnie znasz już tereny i członków?-pytam.
-Tak-odpowiada.
-Jakie stanowisko wybrałeś?-pytam.
-Taktyk-odpowiada.
-A z tego co widzę to ty powinieneś być wojownikiem-mówię.
~Globe?Wena umiera :(~
-Nie ma potrzeby by się kłaniać-odpowiadam.Na co wilk się wyprostował.
-Pewnie znasz już tereny i członków?-pytam.
-Tak-odpowiada.
-Jakie stanowisko wybrałeś?-pytam.
-Taktyk-odpowiada.
-A z tego co widzę to ty powinieneś być wojownikiem-mówię.
~Globe?Wena umiera :(~
Od Globe'a
Zbliża się zima więc robi się coraz zimniej, pada lekki deszcz. Mam się stawić wieczorem u wilka Alfy. Oprócz niego znam już wszystkich w naszej watasze. Mam nadzieję ,że zrobiłem dobre wrażenie na waderach, ponieważ to większa część naszej watahy. Nie zaprzeczam ,że kilka mi się spodobało i chciałbym poznać je lepiej. Knight i Tomas też wydają przyjacielscy, lecz życie nauczyło mnie ,że trzeba najpierw kogoś lepiej poznać ,a dopiero później zaufać…
Postanowiłem się przejść wzdłuż rzeki Lasis, deszcz zaczął padać coraz mocniej.
-Dobra –pomyślałem- pora się trochę poruszać.
Zacząłem biec… biegłem tak z dobre dwie godziny, oczywiście nie przekroczyłem granic naszej watahy, czasem zawracałem, ponieważ nie znam każdego zakątku naszej krainy.
Przestało padać, położyłem się przy wielkim kamieniu.. powoli opuszczając swe zmęczone powieki.
Nagle usłyszałem ryk.. zerwałem się na równe łapy – dostrzegłem niedźwiedzia sterczącego przy mnie z otwartą paszczą.. Uchyliłem głowę do mego amuletu – ten zaświecił na niebiesko ,po czym zaczął spowalniać przeciwnika. Kiedy to wszystko się działo, w głowie zaplanowałem jak go zaatakuje.
Chwyciłem go za szyje, przegryzłem tchawice… Po chwili niedźwiedź leżał martwy ..
Zza drzew wyskoczył wilk którego wcześniej nie widziałem.
- No, no, piękna zdobycz. Więc to ty musisz być Globe. Prawda ? – zapytał tajemniczy wilk.
- Tak, to ja… a ty kim jesteś ?! – warknąłem.
- No jak to ? Jestem Kaminari. Wilka Alpha. – odpowiedział zbliżając się do mnie.
-Wybacz, nie wiedziałem – zawstydzony, ukłoniłem się lekko.
Kaminari ?
Postanowiłem się przejść wzdłuż rzeki Lasis, deszcz zaczął padać coraz mocniej.
-Dobra –pomyślałem- pora się trochę poruszać.
Zacząłem biec… biegłem tak z dobre dwie godziny, oczywiście nie przekroczyłem granic naszej watahy, czasem zawracałem, ponieważ nie znam każdego zakątku naszej krainy.
Przestało padać, położyłem się przy wielkim kamieniu.. powoli opuszczając swe zmęczone powieki.
Nagle usłyszałem ryk.. zerwałem się na równe łapy – dostrzegłem niedźwiedzia sterczącego przy mnie z otwartą paszczą.. Uchyliłem głowę do mego amuletu – ten zaświecił na niebiesko ,po czym zaczął spowalniać przeciwnika. Kiedy to wszystko się działo, w głowie zaplanowałem jak go zaatakuje.
Chwyciłem go za szyje, przegryzłem tchawice… Po chwili niedźwiedź leżał martwy ..
Zza drzew wyskoczył wilk którego wcześniej nie widziałem.
- No, no, piękna zdobycz. Więc to ty musisz być Globe. Prawda ? – zapytał tajemniczy wilk.
- Tak, to ja… a ty kim jesteś ?! – warknąłem.
- No jak to ? Jestem Kaminari. Wilka Alpha. – odpowiedział zbliżając się do mnie.
-Wybacz, nie wiedziałem – zawstydzony, ukłoniłem się lekko.
Kaminari ?
Globe-nowy basior!
Imię : Globe
Przezwisko : Mówią mu Gloo
Wiek : 3 lata
Płeć : Basior
Stanowisko : Taktyk
Rodzina :
Matka : Izabell nie żyje
Ojciec: Voll zaginął
Siostra : Venus zaginęła
Zauroczenie : Szuka
Charakter : Globe jest bardzo tajemniczym wilkiem, wszyscy twierdzą ,że ma serce z kamienia.. ale to nie jest wcale prawdą, Gloo jest czuły i wrażliwy. Ten troskliwy wilk zrobi wszystko aby znaleźć mordercę swojej matki - świadczy to o nim ,iż wilk jest stanowczy oraz spragniony zemsty. Basior obiecał sobie również ,że kiedyś odnajdzie siostrę i ojca .. nawet jeśli oni będą już martwi. Gobe jest romantykiem i flirciarzem, lecz żadna wadera nie zwróciła jeszcze na niego uwagi.Historia : Pewnego dnia Voll i Izabell - dwa samotne wilki już jako szczeniaki zostali skazani na wygnanie - doczekali się potomstwa ; Globe i Venus. Pewnego dnia Izabell wybrała się na polowanie, niestety już z niego nie wróciła. Voll znalazł tylko jej zmasakrowane zwłoki. Postanowił uciekać, zabrał swe jeszcze wtedy małe dzieci i odszedł... pozostawiając wspomnienia ...
Globe już jako szczeniak wykazywał zainteresowanie jako taktyk .. zawsze podczas zabaw z siostrą opracowywał taktyki ucieczek, walk itp. Pewnego dnia podczas polowania Globe rozdzielił się z rodziną .. usłyszał wycie swego ojca, po czym już nigdy więcej go ani Venus nie zobaczył. Podczas szukania schronienia natkną się na watahe Montes Celebrities i na razie postanowił tu zostać.
Aparycja : Globe jest potężnym i silnym wilkiem o brązowo-szaro-biało-czarnym futrze. Jego niebieskie oczy nieraz poskromiły wielkiego niedźwiedzia grożącego rodzinie wilka. Wilk ma charakterystyczne znamię na brzuchu w kształcie serca.
Punkty 0
Amulet:LINK
Moc : Dzięki amuletowi : Podczas walki spowalnia ruchy przeciwnika.
Sterujący : Śliczna_23
Shontaya-nowa wadera!
Imię: Shontaya
Przezwisko: Taya
Wiek: 3 lata
Płeć: wadera
Stanowisko: pomocnica
Rodzina: Umarła
Zauroczenie: Szuka
Charakter: Jest nie ufna, odważna i trochę chamska ale, jeśli jej zainponujesz Potrafi cię zaakceptować i być opiekuńcza i pomocna.
Historia: Kiedyś kiedy jeszcze byłam mała rodzice postanowili w końcu dołączyć do watahy. Była zima. Kiedy byliśmy w drodze zaatakowały nas inne wilki. Rodzice szybko ukryli mnie w krzakach i kazali nie wychodzić. Kiedy wszystko ucichło wyszłam i zobaczyłam rodziców całych we krwi. Ojciec już nie żył a matka wydała ostatnie tchnienie mówiąc że mam się kierować na północ aż dojdę do watahy.
Aparycja:Nie mam znaków szczególnych... Jestem zwykłym białym wilkiem o białym futrze z zielonymi oczami i czarnym nosem...
Punkty: 0
Amulet:LINK
Moc:jeszcze do uzgodnienia
Sterujący:swinka morska3000
Megi-nowa wadera!
Imię: Megi
Przezwisko: Mi
Wiek: 3 lata
Płeć: Wadera
Stanowisko:medyczka
Rodzina:
matka-Raisha
ojciec-Max
Zauroczenie: zauroczona w Tomasie
Charakter: Dla wilków które zna jest miła pomocna ufna dla wilków których nie zna jest groźna obojętna zadziorna skłonna do ataku wredna
Historia: Była w watasze swojego ojca młodą alfą lecz chcąc zakosztować życia postanowiła wyruszyć w poszukiwaniu własnego stada
Aparycja:Ma śnieżno białe futro na całym ciele puszyste,piwne oczy
Punkty: 0
Amulet : LINK
Moc:Moc miłości-potrafi godzić wszystkich i spawić żeby każdy wilk sie w niej zakochał lub żeby wilk zakochał sie w wilku
Sterujący: klaudiaq
środa, 20 sierpnia 2014
Para Alpha!
Moi drodzy!
Dziś Allison i Kaminari wyznali sobie miłość,co za tym idzie są zauroczeni.Allison zostaje Samicą Alpha w Watasze.
Data ślubu jeszcze nie ustalona.
Pozdrawiam
uja2000
Od Allison-CD Kaminari'ego
Nie wiedziałam co powiedzieć. Przez chwilę patrzyłam się na basiora w milczeniu. Znowu świdrował mnie swoimi zielonymi oczami. Zbyt długo żyłam samotnie. Mimo tego czułam między nami więź. Basior spuścił wzrok pewnie myśli że nie odwzajemniam jego uczuć.
-Kaminari - powiedziałam a on podniósł łeb.
-Ja czuję to samo - w tym momencie moje oczy stały się złote.
-Czemu twoje oczy zmieniły kolor? -spytał
Wiedziałam co to oznacza i lekko się zarumieniłam.
-Moje oczy zmieniają kolor na złoty gdy jestem zakochana - uśmiechnęłam się.
Kaminari ?
-Kaminari - powiedziałam a on podniósł łeb.
-Ja czuję to samo - w tym momencie moje oczy stały się złote.
-Czemu twoje oczy zmieniły kolor? -spytał
Wiedziałam co to oznacza i lekko się zarumieniłam.
-Moje oczy zmieniają kolor na złoty gdy jestem zakochana - uśmiechnęłam się.
Kaminari ?
Od Kaminari'ego-CD Rou
Zawołałem waderę. Fakt-nieczułem się za dobrze w towarzystwie płaczącej wadery,ale wyszedł bym na tchórza,jakbym dał jej odejść.
-Słuchaj...postarzasz mnie,porównując mnie do twojego taty-odpowiadam.-Ale,jak chcesz to możesz mnie traktować jak ojca...
~Rou?Wena ma wakacje więc wybacz~
-Słuchaj...postarzasz mnie,porównując mnie do twojego taty-odpowiadam.-Ale,jak chcesz to możesz mnie traktować jak ojca...
~Rou?Wena ma wakacje więc wybacz~
Od Kaminari'ego-CD Allison
-Miejmy tylko nadzieję-odpowiadam.-Ale nie jestem pewien,czy byłbym dobrym partnerem.
-Na pewno byłbyś dobry. Z twoją powagą,raczej głupstw nie robisz co?-pyta Allison.
-No..raczej nie-odpowiadam i nagle słyszę w głowię,czyiś głos. Mówi:
-To jest to,czego szukasz Bro.
O dziwo to nie był głos Yoko. To był głos...mojego ojca? Tak to na pewno jego głos,bo tylko on mógł mnie nazywać Bro... Ale co miało znaczyć to "To jest to,czego szukasz"?Postanowiłem zajrzeć w głąb umysłu. Moim marzeniem było założenie watahy,a wiadomo basior nie morze rządzić sam... Czy to Allison jest tą,która ma rządzić ze mną? Czy to Allison ma być moją partnerką i matką moich dzieci?
-Najpierw zastanów się,czy ją kochasz-słyszę Yoko. Po krótkim namyśle odpowiadam
-Tak..kocham.
-To po prostu powiedz jej to.
-A jak mnie ona nie kocha?-pytam.
-To po prostu nie jest ciebie wart. Chociaż spróbuj. Zaufaj mi i swojemu ojcu-odpowiada.
Wziąłem głęboki oddech. Z doświadczenia wiem,że Yoko warto słuchać.
-Allison..
-Tak-pyt patrząc mi prosto w oczy.
-Chciałbym ci coś powiedzieć,tylko mnie nie znienawidź.
-Obiecuję-odpowiada wadera.
-Ja..chyba..a raczej na pewno...kocham cię.
~Allison :3~
-Na pewno byłbyś dobry. Z twoją powagą,raczej głupstw nie robisz co?-pyta Allison.
-No..raczej nie-odpowiadam i nagle słyszę w głowię,czyiś głos. Mówi:
-To jest to,czego szukasz Bro.
O dziwo to nie był głos Yoko. To był głos...mojego ojca? Tak to na pewno jego głos,bo tylko on mógł mnie nazywać Bro... Ale co miało znaczyć to "To jest to,czego szukasz"?Postanowiłem zajrzeć w głąb umysłu. Moim marzeniem było założenie watahy,a wiadomo basior nie morze rządzić sam... Czy to Allison jest tą,która ma rządzić ze mną? Czy to Allison ma być moją partnerką i matką moich dzieci?
-Najpierw zastanów się,czy ją kochasz-słyszę Yoko. Po krótkim namyśle odpowiadam
-Tak..kocham.
-To po prostu powiedz jej to.
-A jak mnie ona nie kocha?-pytam.
-To po prostu nie jest ciebie wart. Chociaż spróbuj. Zaufaj mi i swojemu ojcu-odpowiada.
Wziąłem głęboki oddech. Z doświadczenia wiem,że Yoko warto słuchać.
-Allison..
-Tak-pyt patrząc mi prosto w oczy.
-Chciałbym ci coś powiedzieć,tylko mnie nie znienawidź.
-Obiecuję-odpowiada wadera.
-Ja..chyba..a raczej na pewno...kocham cię.
~Allison :3~
Tomas-nowy basior!
Imię:Tomas
Przezwisko:Tonny,Tom
Wiek:4 lata
Płeć:basior
Stanowisko:obrońca
Rodzina:nie pamięta
Zauroczenie:szuka
Charakter:Tonny to bardzo towarzyski ale i honorowy wilk.Nie rozumie poddania się,ani ucieczki.Bardzo sprytny i inteligenty.Od jakiegoś czasu ufny,ale nie naiwny.Może być miły,pomocny i szczery,jednak nie ma ciętego językaJak kocha to nigdy nie zostawi.Jednak,jak stracisz jego zaufanie,to poznasz jego drugą stronę.Potrafi być arogancki,opryskliwy i okrutny..Czyli to ty wybierasz,czy Tomas ma być twoim przyjacielem czy największym koszmarem...
Historia:Kiedy Tom się urodził,matka go porzuciła.Jednak zaadoptowała go wadera,której imienia niestety nie pamięta.Wie tylko tyle,że kiedy skończył 3 miesiące,ona umarła.Od tej pory rozpoczęło się jego samowychowanie.Stał się niezależny.Kiedy skończył 3 lata znalazł amulet.W tedy zaczęła się jego podróż w poszukiwaniu watahy,ale nigdzie go nie chcieli,przez amulet. W końcu dotarł tu.
Aparycja:Tomas to czarny wilk z paroma białymi futrem na piersi i karku.Ma oczy w kolorze płynnego złota i symetryczną twarz.Ma bardzo puszysty ogon.
Punkty:0
Amulet:LINK
Moc:możliwość wytworzenia tarczy,przez którą nie przejdzie żadne zwierzę ze złymi intencjami
Sterujący:Bednarkova
Od Allison cd Kaminari'ego
Zsiadłam z basiora i usiadłam obok niego. On siedział zapatrzony w niebo. Przypomniało mi się jak bawiłam się z bratem na łące a nasi rodzice patrzyli w gwiazdy. Widać było że się kochają. Już wiem dlaczego byli razem. Łączyła ich niewidzialna nić. Gdy na nich patrzyłam miałam nadzieję że ktoś pocha mnie tak samo jak mój ojciec mamę. Otrząsnęłam się z tych myśli. Teraz basior patrzył się na mnie z podniesioną brwią.
-O czym myślałaś? -spytał.
-O niczym - odparłam. Czułam że mogłabym mu o tym powiedzieć lecz nie zrobiłam tego. Lata samotności nauczyły mnie nie okazywania uczuć.
-Czy coś się stało ? - spojrzał się swoimi zielonymi ślepiami.
-Nie, naprawdę - uśmiechnęłam się lekko. - Czy mógłbyś opowiedzieć mi jakąś historię? Lubie słuchać twojego głosu.
Oboje ułożyliśmy się na łącę a Kaminari zaczął opowiadać historię pewnego wilka, który poświęcił swoje życie dla ukochanej i jego watahy. Była to historia bardzo wzruszająca a gdy skończył siedzieliśmy chwilę w milczeniu. Porozumiewaliśmy się jedynie przez kontakt wzrokowy. Gdy patrzyłam na niego moje serce zaczęło szybciej pulsować. Próbowałam zdusić emocje lecz nagle powiedziałam.
-Mam nadzieję że twoja ukochana też będzie mogła liczyć na twoje wsparcie.
Kami ? :3
-O czym myślałaś? -spytał.
-O niczym - odparłam. Czułam że mogłabym mu o tym powiedzieć lecz nie zrobiłam tego. Lata samotności nauczyły mnie nie okazywania uczuć.
-Czy coś się stało ? - spojrzał się swoimi zielonymi ślepiami.
-Nie, naprawdę - uśmiechnęłam się lekko. - Czy mógłbyś opowiedzieć mi jakąś historię? Lubie słuchać twojego głosu.
Oboje ułożyliśmy się na łącę a Kaminari zaczął opowiadać historię pewnego wilka, który poświęcił swoje życie dla ukochanej i jego watahy. Była to historia bardzo wzruszająca a gdy skończył siedzieliśmy chwilę w milczeniu. Porozumiewaliśmy się jedynie przez kontakt wzrokowy. Gdy patrzyłam na niego moje serce zaczęło szybciej pulsować. Próbowałam zdusić emocje lecz nagle powiedziałam.
-Mam nadzieję że twoja ukochana też będzie mogła liczyć na twoje wsparcie.
Kami ? :3
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Od Kinghta-CD Rou
Szedłem przodem wzdłuż rzeki; wilczyca trzymała się nieco za mną uważnie się rozglądając i nie spuszczając ze mnie oka. Jakby wiedziała, że coś planuję!
Przystanąłem w miejscu gdzie prąd rzeki był słaby, a woda głębsza. Spojrzałem w wodę. Wadera spojrzała na mnie, po czym podążyła za moim wzrokiem.
- Nie, nie musisz mnie wrzucać - powiedziała odchodząc bardziej do linii drzew. Uśmiechnąłem się.
- Nie wrzucę cię - odparłem wchodząc do wody. Wadera odetchnęła z ulgą. - Ale cię opryskam!
Stanąłem na tylnich łapach, a przednie poderwałem do góry. Po chwili opadłem, a woda rozbryzgała się na wszystkie strony. Rou spojrzała na mnie z wyrzutem.
Wyszedłem z wody nie otrzepując się.
- Rozchorujesz się, jak będziesz tak dalej robił - stwierdziła. - Przy okazji spowodujesz choroby innych.
Uśmiechnąłem się.
- Spokojnie, nic takiego się nie stanie.
<Rou? Wena wzięła chyba wolne...>
Przystanąłem w miejscu gdzie prąd rzeki był słaby, a woda głębsza. Spojrzałem w wodę. Wadera spojrzała na mnie, po czym podążyła za moim wzrokiem.
- Nie, nie musisz mnie wrzucać - powiedziała odchodząc bardziej do linii drzew. Uśmiechnąłem się.
- Nie wrzucę cię - odparłem wchodząc do wody. Wadera odetchnęła z ulgą. - Ale cię opryskam!
Stanąłem na tylnich łapach, a przednie poderwałem do góry. Po chwili opadłem, a woda rozbryzgała się na wszystkie strony. Rou spojrzała na mnie z wyrzutem.
Wyszedłem z wody nie otrzepując się.
- Rozchorujesz się, jak będziesz tak dalej robił - stwierdziła. - Przy okazji spowodujesz choroby innych.
Uśmiechnąłem się.
- Spokojnie, nic takiego się nie stanie.
<Rou? Wena wzięła chyba wolne...>
niedziela, 17 sierpnia 2014
Od Rou-CD Kinghta
Uśmiechnęłam się do basiora.
- To co... - zaczęłam. - może się gdzieś przejdziemy? - zaproponowałam. - Jesteś w tej watasze dłużej niż ja, więc pewnie znasz wyjątkowe miejsca.
- Jasne. - w oczach Kinght'a zauważyłam te tajemnicze iskierki i od razu przeszły mnie ciarki. Jak widać wilk miał jakiegoś asa w rękawie. Kiwnął, abym ruszyła za nim a ja posłusznie ruszyłam, szykując się na to, co planował.
<<Kinght? Wena is death>>
- To co... - zaczęłam. - może się gdzieś przejdziemy? - zaproponowałam. - Jesteś w tej watasze dłużej niż ja, więc pewnie znasz wyjątkowe miejsca.
- Jasne. - w oczach Kinght'a zauważyłam te tajemnicze iskierki i od razu przeszły mnie ciarki. Jak widać wilk miał jakiegoś asa w rękawie. Kiwnął, abym ruszyła za nim a ja posłusznie ruszyłam, szykując się na to, co planował.
<<Kinght? Wena is death>>
Od Rou-CD Kaminari'ego
Otworzyłam szeroko oczy. On miał styczność z człowiekiem? I do tego on go u r a t o w a ł? Ten wilk mnie zoraz bardziej zaskakuje.
- Czy... - zawachałam się przez chwilę, po czym ponownie spojrzałam Kaminari'emu w oczy, aby pokazać mu, że nie musi mi nic mówć, jeżeli nie chce, ale jednocześnie wykazać się iskierką zrozumienia. - Czy mógłbyś mi opowiedzieć o... nim?
- Niej - poprawił mnie. - I tak, opowiem ci. - oznajmił nie spuszczając ze mnie wzroku. - Kiedy wróciłem do watahy nikt nie ocalał. Tak jak ci mówiłem wtedy zrozumiałem, że muszę spoważnieć. Nie mając nic innego do wyboru opuściłem swoje dawne tereny. Cały we krwi łaziłem po tym świecie. W pewnym momencie po prostu się położyłem i czekałem na śmierć. Mimo moich nadziei niedługo po tym odnalazła mnie pewna Japonka - Yoko. Przygarnęła mnie i pomogła wyzdrowieć. Trwałem przy niej przez kilka lat, po czym zmarła ze starości. Przed śmiercą podarowała mi mój amulet. Dzięki niemu mogłem w jakimś stopniu zachować ją przy sobie. I tak mijały dni, tygodnie, razem przemieżaliśmy świat w poszukiwaniu idealnego miejsca na watahę. Dotarliśmy tutaj. - rozejrzał się wokoło z dumą. - Rou... wszystko gra? - nagle spoważniał. Dopiero teraz się zoriętowałam, że mam pyszczek mokry od łez. Kaminari wyciągnął łapę w moim kierunku. Zawachał się na moment po czym ostrożnie wytarł mi policzki. Uśmiechnęłam się, choć jednocześnie czułam się zażenowana.
- Nie wiem dlaczego... ale tak strasznie przypominasz mi ojca. - wyznałam. - Też był taki... poważny, ale potrafił też być łagodny i zabawny... - kolejne gorące krople spływały mi po twarzy.
- Już... spokojnie... będzie dobrze... - mówił Alpha czując się jak widać niezręcznie przy płaczącej waderze.
- Dobrze. Jest okay. - otarłam pyszczek. - Przepraszam. Nie chciałam zadręczać cię swoimi problemami. Może... najlepiej ja już pójdę. - odwróciłam się i ruszyłam,. Wtem usłyszałam, jak basior woła moje imię.
<<Kaminari?>>
- Czy... - zawachałam się przez chwilę, po czym ponownie spojrzałam Kaminari'emu w oczy, aby pokazać mu, że nie musi mi nic mówć, jeżeli nie chce, ale jednocześnie wykazać się iskierką zrozumienia. - Czy mógłbyś mi opowiedzieć o... nim?
- Niej - poprawił mnie. - I tak, opowiem ci. - oznajmił nie spuszczając ze mnie wzroku. - Kiedy wróciłem do watahy nikt nie ocalał. Tak jak ci mówiłem wtedy zrozumiałem, że muszę spoważnieć. Nie mając nic innego do wyboru opuściłem swoje dawne tereny. Cały we krwi łaziłem po tym świecie. W pewnym momencie po prostu się położyłem i czekałem na śmierć. Mimo moich nadziei niedługo po tym odnalazła mnie pewna Japonka - Yoko. Przygarnęła mnie i pomogła wyzdrowieć. Trwałem przy niej przez kilka lat, po czym zmarła ze starości. Przed śmiercą podarowała mi mój amulet. Dzięki niemu mogłem w jakimś stopniu zachować ją przy sobie. I tak mijały dni, tygodnie, razem przemieżaliśmy świat w poszukiwaniu idealnego miejsca na watahę. Dotarliśmy tutaj. - rozejrzał się wokoło z dumą. - Rou... wszystko gra? - nagle spoważniał. Dopiero teraz się zoriętowałam, że mam pyszczek mokry od łez. Kaminari wyciągnął łapę w moim kierunku. Zawachał się na moment po czym ostrożnie wytarł mi policzki. Uśmiechnęłam się, choć jednocześnie czułam się zażenowana.
- Nie wiem dlaczego... ale tak strasznie przypominasz mi ojca. - wyznałam. - Też był taki... poważny, ale potrafił też być łagodny i zabawny... - kolejne gorące krople spływały mi po twarzy.
- Już... spokojnie... będzie dobrze... - mówił Alpha czując się jak widać niezręcznie przy płaczącej waderze.
- Dobrze. Jest okay. - otarłam pyszczek. - Przepraszam. Nie chciałam zadręczać cię swoimi problemami. Może... najlepiej ja już pójdę. - odwróciłam się i ruszyłam,. Wtem usłyszałam, jak basior woła moje imię.
<<Kaminari?>>
Od Kaminari'ego-CD Rou
Rou zdjęła amulet.I w tedy wrócił ten przerażający obraz ze szkłami.Był on taki dziwny, taki straszny, taki...ciekawy.Wtedy zastanowiłem się, ile ja bym miał szkieł, kiedy bym miał takie przypomnienie jak Rou.Moje przemyślenia przerwało nagłe założenie przez waderę amuletu.Po chwili wróciłem do siebie.
-Co się stało?-pytam.
-Byłeś tak pochłonięty rozmyślaniem, że nie dosłyszałeś, tego, że coś się zbliża-odpowiada niby z rozbawieniem, niby ze strachem.W tedy usłyszałem.Był to niedźwiedź,na ociężałość,z jaką chodził był to najprawdopodobniej grizzly.Rou szybko wstała i przyszykowała się do skoku.
-Nie trzeba atakować-odpowiadam.-Sam sobie dam radę.
-Jak to?-pyta.
-Mówię ci to ja,który widzę przyszłość.Dam radę.Wystarczy,że użyję daru dla wojownika.
Rou ufnie się odsunęła.Po minucie czekania grizzly nadszedł.Zobaczył nas i kiedy przygotowywał się do skoku,ja użyłem swojej mocy władania ognia.Misiek szybko zapłonął i uciekł.Kiedy się odwróciłem,wadera patrzyła na mnie z ciekawością.
-Coś się stało?-pytam.
-Twoje oczy..są zielone,a podczas używania mocy ognia były ciemnopomarańczowe.
-Na serio?-pytam.
-Nie dla jaj-odpowiada wadera.
-Nie wiedziałem..
-Kłamiesz?-pyta.
-Nie..Nigdy nie widziałem swojego odbicia podczas używania mocy...
Podbiegłem do kałuży.Pływał na niej liść.Zapaliłem go i szybko spojrzałem w wodę.Rou nie kłamała.Rzeczywiście moje oczy się zmieniają podczas używania mocy.
-Czyli jak używasz mocy pana ognia to masz ciemnopomarańczowe oczy a jak widzisz przyszłość to?-pyta.
-Są takie zamglone,koloru jasnej zieleni.To wiem,bo mówił mi pies pewnej kobiety,która mi uratowała życie.
~Rou?~
-Co się stało?-pytam.
-Byłeś tak pochłonięty rozmyślaniem, że nie dosłyszałeś, tego, że coś się zbliża-odpowiada niby z rozbawieniem, niby ze strachem.W tedy usłyszałem.Był to niedźwiedź,na ociężałość,z jaką chodził był to najprawdopodobniej grizzly.Rou szybko wstała i przyszykowała się do skoku.
-Nie trzeba atakować-odpowiadam.-Sam sobie dam radę.
-Jak to?-pyta.
-Mówię ci to ja,który widzę przyszłość.Dam radę.Wystarczy,że użyję daru dla wojownika.
Rou ufnie się odsunęła.Po minucie czekania grizzly nadszedł.Zobaczył nas i kiedy przygotowywał się do skoku,ja użyłem swojej mocy władania ognia.Misiek szybko zapłonął i uciekł.Kiedy się odwróciłem,wadera patrzyła na mnie z ciekawością.
-Coś się stało?-pytam.
-Twoje oczy..są zielone,a podczas używania mocy ognia były ciemnopomarańczowe.
-Na serio?-pytam.
-Nie dla jaj-odpowiada wadera.
-Nie wiedziałem..
-Kłamiesz?-pyta.
-Nie..Nigdy nie widziałem swojego odbicia podczas używania mocy...
Podbiegłem do kałuży.Pływał na niej liść.Zapaliłem go i szybko spojrzałem w wodę.Rou nie kłamała.Rzeczywiście moje oczy się zmieniają podczas używania mocy.
-Czyli jak używasz mocy pana ognia to masz ciemnopomarańczowe oczy a jak widzisz przyszłość to?-pyta.
-Są takie zamglone,koloru jasnej zieleni.To wiem,bo mówił mi pies pewnej kobiety,która mi uratowała życie.
~Rou?~
Dwa nowe wilki!
Oto 2 nowe wilki w naszej watasze!
Przezwisko:-
Wiek:4
Płeć:wadera
Stanowisko:obrońca
Rodzina:matka miała na imię Endi a ojciec Tor , córka ma imię po babci
Zauroczenie:nie szuka, straciła już swego ukochanego
Charakter:Jest opikuńcza ale nie naiwna , kochająca i twarda, wierna swoim przekonaniom , dobra chce pomagać każdemu komu może i kto potrzebuje ,
Historia:kiedyś miala swoją watachę , ale ludzie zniszczyli ją.... tylko ona i jej szczenie przeżyły , przez pół roku tułała się po całym świecie aż dotarła tutaj , tu ją przyjeli nie odrzucili.
Aparycja ma piwne oczy , kiedyś byly ciemno brązowe ale od hektolitrów łez zjaśniały, jej futro jest śnieżno białe , puszyste ale pod nim jest duzo niewidocznych blizn po walce. niema jednego pazura,, jest szczupła ale dość wysoka i długa.
Punkty 0
Amulet:LINK
Moc:czuje wrogo nastawioną postać z mili
Sterujący:nadia91
i jej szczeniak Endi!
Przezwisko:Di
Wiek:rok
Płeć:wadera
Stanowisko:szczeniak
Rodzina:mam tylko mamę Ginny
Charakter:jak to szczeniak jest miły,zabawny naiwny i ufny ...
Historia: była dzieckiem alf ale teraz "jej" wataha nie intnieje ma tylko mame bo reszte jej rodziny zabito
Aparycja:brązowe futerko, blizna na uchu kolor oczu zmienia się w zależnośi od humoru gdy jest spokojna jest jasno niebieski, jest zdenerwowana oczy są różowe poznaje kogoś nowego jasno żułte boji sie fioleowe,
Punkty:0
Amulet:odziedziczyła po babci amulet LINK
Moc:poznaje
Sterujący:nadia91
Od Kinght'a
Ostatnie dni spędziłem na bacznym obserwowaniu i zaznajamianiu się z terenami watahy. Już w miarę się orientowałem i z każdym dniem coraz pewniej chodziłem po terytorium.
Ale nawet doskonała znajomość terytorium i historii miejsc nie może pomóc w przypadkach nagłych i niespodziewanych. W przypadkach, w których możesz liczyć na siebie, swoją wiedzę. Na nic więcej.
I coś takiego pewnego dnia mi się przytrafiło...
Dzień był ciepły, ale nie upalny. Niektóre liście na drzewach już pożółkły i pospadały co zwiastowało nadchodzącą zimę. Nie polowałem, ani się nie skradałem, nie dbałem więc o to by mnie nie wykryto. Spokojnym truchtem przemierzałem las, a me łapy rytmicznie zgniatały suche liście, czemu towarzyszył charakterystyczny szum. Byłem niedaleko mojego celu - wodospadu Lasis, ale przed wkroczeniem w jego okolice rozejrzałem się wokół, bo ostrzegano mnie o bytności niedźwiedzi w tych okolicach. W końcu pewien, że nic mi nie grozi podszedłem do podnóża wodospadu. Spadająca woda hałasowała i praktycznie nic nie mogłem usłyszeć prócz jej huku. Wszedłem do zimnej wody. Sięgała mi ledwo pięt. Zanużyłem łeb w zimnej i orzeźwiającej wodzie. Pod nią wszystko wyglądało inaczej niż nad nią. Przejrzysta i czysta; można było zobaczyć dokładnie każdy kamień na dnie i małe rybki. Mimo woli uśmiechnąłem się - bo cóż może być cudowniejszego?
Gwałtownym ruchem wyrwałem łeb, a krople wody poleciały na wszystkie strony.
- Uważaj! - usłyszałem nagle.
Spojrzałem przed siebie.
Na przeciwległym brzegu stała wilczyca otrzepująca się z kropel wody. Jej grube futro było biało-brązowe, a w niektórych miejscach szare. Spojrzała na mnie z wyrzutem.
- Wybacz - odparłem podchodząc bliżej. - Nie wiedziałem, że tu jesteś.
- Nie zauważyłeś mnie? - zdziwiła się. - Byłam tu wcześniej niż ty.
- Widzisz, chyba jestem ślepy - powiedziałem uśmiechając się. Wilczyca również się uśmiechnęła.
- No, a... Jak masz na imię - spytałem.
- Mówią mi Rou - przedstawiła się.
- Jeszcze cię tu nie widziałem - powiedziałem wychodząc na brzeg. - Jesteś nowa? Czy po prostu nie miałem okazji cię poznać?
- Już trochę tu jestem - stwierdziła wadera. - A ty się przedstawisz?
- Wybacz. Jestem Knight, ale niektórzy mówią mi Rycerz.
<Rou?>
Ale nawet doskonała znajomość terytorium i historii miejsc nie może pomóc w przypadkach nagłych i niespodziewanych. W przypadkach, w których możesz liczyć na siebie, swoją wiedzę. Na nic więcej.
I coś takiego pewnego dnia mi się przytrafiło...
Dzień był ciepły, ale nie upalny. Niektóre liście na drzewach już pożółkły i pospadały co zwiastowało nadchodzącą zimę. Nie polowałem, ani się nie skradałem, nie dbałem więc o to by mnie nie wykryto. Spokojnym truchtem przemierzałem las, a me łapy rytmicznie zgniatały suche liście, czemu towarzyszył charakterystyczny szum. Byłem niedaleko mojego celu - wodospadu Lasis, ale przed wkroczeniem w jego okolice rozejrzałem się wokół, bo ostrzegano mnie o bytności niedźwiedzi w tych okolicach. W końcu pewien, że nic mi nie grozi podszedłem do podnóża wodospadu. Spadająca woda hałasowała i praktycznie nic nie mogłem usłyszeć prócz jej huku. Wszedłem do zimnej wody. Sięgała mi ledwo pięt. Zanużyłem łeb w zimnej i orzeźwiającej wodzie. Pod nią wszystko wyglądało inaczej niż nad nią. Przejrzysta i czysta; można było zobaczyć dokładnie każdy kamień na dnie i małe rybki. Mimo woli uśmiechnąłem się - bo cóż może być cudowniejszego?
Gwałtownym ruchem wyrwałem łeb, a krople wody poleciały na wszystkie strony.
- Uważaj! - usłyszałem nagle.
Spojrzałem przed siebie.
Na przeciwległym brzegu stała wilczyca otrzepująca się z kropel wody. Jej grube futro było biało-brązowe, a w niektórych miejscach szare. Spojrzała na mnie z wyrzutem.
- Wybacz - odparłem podchodząc bliżej. - Nie wiedziałem, że tu jesteś.
- Nie zauważyłeś mnie? - zdziwiła się. - Byłam tu wcześniej niż ty.
- Widzisz, chyba jestem ślepy - powiedziałem uśmiechając się. Wilczyca również się uśmiechnęła.
- No, a... Jak masz na imię - spytałem.
- Mówią mi Rou - przedstawiła się.
- Jeszcze cię tu nie widziałem - powiedziałem wychodząc na brzeg. - Jesteś nowa? Czy po prostu nie miałem okazji cię poznać?
- Już trochę tu jestem - stwierdziła wadera. - A ty się przedstawisz?
- Wybacz. Jestem Knight, ale niektórzy mówią mi Rycerz.
<Rou?>
Od Rou-CD Kaminari'ego
- Wiesz... - uśmiechnęłam się lekko. - Co innego spoważnieć, a co innego zesztywnieć. - Kaminari spojrzał mi w oczy a ja zatraciłam się w ich głębokim, zielonym odcieniu. Mój brat miał identyczne... W jednej chwili oczy zaszły mi łzami, a ja pokręciłam głową i zaczęłam szybko mrugać w nadziei że opanuję wzruszenie.
- Coś się stało? - usłyszałam głos basiora, ale jakby znajdował się daleko ode mnie. Przed oczami pojawiły się wspomnienia, kiedy to wszystko wydawało się takie prosne.
- Rou? Rou? Rou! - dopiero kiedy poczułam, że ktoś potrząsa mną za ramiona zdołałam wyrwać się z wiru bólu.
- Nic mi nie jest. - odpowiedziałam beznamiętnie zanim zdołało paść jakiekolwiek pytanie. Alpha najwyraźniej zauważył, że nie mam ochoty na drążenie tego tematu więc zaczął coś kompletnie z innej beczki.
- Czy mógłbym... - zawachał się. -... jeszcze raz zobaczyć twoje szkła? - dokończył niepewnie. Niepewnie? A jednak nasz przywódca ma więcej uczuć niż tylko "powaga". Powstrzymałam usatyswakcjonowany uśmiech i kiwnęłam bez słowa głową. Usiadłam na ziemi a Kaminari obok mnie.
- Odsuń się. - nakazałam. - Kiedy odłamki są niewidzialne, są rôwnieź nieszkodliwe. Lecz kiedy je pokazuję, mogą ranić, newet bez mojej zgody. - basior kiwnął i oddalił się na kilka metrów. Powoli zdjęłam amulet. Zerknęłam w stronę Kaminari'ego, a w jego twarzy wyczytałam strach, niepewność ale i zaciekawienie.
<<Kaminari? ;3>>
piątek, 15 sierpnia 2014
Od Kaminari'ego-CD Rou
-Rozumiem,że nie jestem zbyt lubiany w stadzie,ale mimo to najstarszy,a chyba cię uczono,że starsi wymagają szacunku..-wadera spiorunowała mnie wzrokiem i odwróciła łeb.
-No dobra przepraszam-odpowiadam.-Nie chciałem cię urazić..To może ja już pójdę.
-Nie zaczekaj.Te szkła..to wilki które straciłam.Amulet pomaga mi to przecierpieć.
Spojrzałem na waderę ze współczuciem.
-Wiem jaki to ból.Kiedy byłem jeszcze szczeniakiem,cała moja wataha..zginęła.Tylko ja przeżyłem,bo nie było mnie na terenach watahy.Pewnie bym skończył jak oni.Wtedy zrozumiałem,że muszę spoważnieć.
~Rou? wena [*]~
-No dobra przepraszam-odpowiadam.-Nie chciałem cię urazić..To może ja już pójdę.
-Nie zaczekaj.Te szkła..to wilki które straciłam.Amulet pomaga mi to przecierpieć.
Spojrzałem na waderę ze współczuciem.
-Wiem jaki to ból.Kiedy byłem jeszcze szczeniakiem,cała moja wataha..zginęła.Tylko ja przeżyłem,bo nie było mnie na terenach watahy.Pewnie bym skończył jak oni.Wtedy zrozumiałem,że muszę spoważnieć.
~Rou? wena [*]~
Od Kaminari'ego-CD Allison
Wadera skinęła głową.Po chwili obudziła się cała wataha.
-Cała noc bez snu, nie źle-pomyślałem, na co Allison się uśmiechnęła.
Dzień był taki sam, jak wszystkie dni.Szliśmy na polowanie, potem szukaliśmy miejsca, gdzie odpocząć.W końcu zapadł wieczór.Wszystkie wilki zasnęły, a ja udałem się na przechadzkę po terenie.W końcu doszedłem do gór Montes Celebrities.Tak dawno tu nie byłem, że zapomiałem, jak tu pięknie.Położyłem się i patrzyłem na gwiazdy.Nagle poczułem zapach róż.Odwróciłem się i zobaczyłem Allison
-Musiałeś iść tak daleko?Ranni nie powinni tak dużo chodzić-odpowiada.
-Nikt rannej nie kazał iść za mną.Lubię to miejsce.Z tond najlepiej oglądać gwiazdy...-zawahałem się,ale w końcu powiedziałem-Zastanawiam się,jaka gwiazda należy do członków mojej starej watahy.
-Starej watahy?-pyta.
-Miałem być alphą.Uczono mnie tam powagi,lecz wolałem być wilkiem podróżnikiem z wielkim poczuciem humoru.Miałem go,ale zniknął,kiedy zauważyłem całą watahę martwą.W tedy uciekłem,miałem parę przygód,przez które dojrzałem i założyłem tu wata...-przerwała mi wizja.Były to trzy,wrogie wilki.-Wskakuj na mnie.Musimy się zmywać.
Wadera,zrozumiała,że w tym stanie nie da rady i posłusznie wdrapała mi się na grzbiet.Ja ostrożnie zszedłem z góry i pobiegłem przed siebie
-A o co chodzi z tymi wilkami i co to znaczy-spytała wadera,która pewnie przeczytała to w myślach.
-To była wizja,czyli jeden z moich darów.
-Widzisz przyszłość?
-Otóż to!-odpowiadam.-A z tego,co widziałaś,to raczej przyjazne nie są.Byłyby za godzinę,a przez ten czas nasz zapach się zmyję w powietrzem.W końcu dobiegliśmy.
~Allison?~
-Cała noc bez snu, nie źle-pomyślałem, na co Allison się uśmiechnęła.
Dzień był taki sam, jak wszystkie dni.Szliśmy na polowanie, potem szukaliśmy miejsca, gdzie odpocząć.W końcu zapadł wieczór.Wszystkie wilki zasnęły, a ja udałem się na przechadzkę po terenie.W końcu doszedłem do gór Montes Celebrities.Tak dawno tu nie byłem, że zapomiałem, jak tu pięknie.Położyłem się i patrzyłem na gwiazdy.Nagle poczułem zapach róż.Odwróciłem się i zobaczyłem Allison
-Musiałeś iść tak daleko?Ranni nie powinni tak dużo chodzić-odpowiada.
-Nikt rannej nie kazał iść za mną.Lubię to miejsce.Z tond najlepiej oglądać gwiazdy...-zawahałem się,ale w końcu powiedziałem-Zastanawiam się,jaka gwiazda należy do członków mojej starej watahy.
-Starej watahy?-pyta.
-Miałem być alphą.Uczono mnie tam powagi,lecz wolałem być wilkiem podróżnikiem z wielkim poczuciem humoru.Miałem go,ale zniknął,kiedy zauważyłem całą watahę martwą.W tedy uciekłem,miałem parę przygód,przez które dojrzałem i założyłem tu wata...-przerwała mi wizja.Były to trzy,wrogie wilki.-Wskakuj na mnie.Musimy się zmywać.
Wadera,zrozumiała,że w tym stanie nie da rady i posłusznie wdrapała mi się na grzbiet.Ja ostrożnie zszedłem z góry i pobiegłem przed siebie
-A o co chodzi z tymi wilkami i co to znaczy-spytała wadera,która pewnie przeczytała to w myślach.
-To była wizja,czyli jeden z moich darów.
-Widzisz przyszłość?
-Otóż to!-odpowiadam.-A z tego,co widziałaś,to raczej przyjazne nie są.Byłyby za godzinę,a przez ten czas nasz zapach się zmyję w powietrzem.W końcu dobiegliśmy.
~Allison?~
Od Rou
Dzień zapowiadał się dość słonecznie, więc postanowiłam wybrać się na spacer po terenach.
Pierwszy dzień minął w dość miłej atmosferze. Allison jak na razie była moją ulubioną członkinią. Pewnie dlatego, że zamieniła ze mną więcej, niż dwa słowa.
Uśmiechnęłam się uświadamiając sobie, jakie ja mam "szczęście" w nawiązywaniu znajomości. No nic. Jak jest, tak jest. Wataha ma mało członków, ale wszyscy wydają się mile nastawieni. Tylko ten Alpha. Jeszcze nie spotkałam tak... sztywnego wilka. Zastanawia mnie, czy jest taki z natury, czy tylko takiego udaje. W pewnym sensie bym go zrozumiała. Sama nie mam ciekawej przeszłości, chociaż nawet nie wiem czy to przez nią.
Skrzywiłam się, gdy przed moimi oczami pojawiły się obrazy tamtych lat. Spojrzałam na swoją pierś i utkwiłam wzrok w amulecie. Rozejrzałam się czy nikogo nie ma w pobliżu i powoli zdjęłam go. W ciągu jednej sekundy odłamki szkła zaczęły być widoczne. Usiadłam zrezygnowana i popatrzyłam na swoją tajemnicę. Czy ją się kiedykolwiek tego pozbędę? pytałam sama siebie.
Wątpię odpowiedział głosik w moje głowie uśmiechnęłam się gorzko. Zaletą posiadania t e g o było to, że wyostrzały mi się zmysły i mogłam wyczuć zbliżającego się wilka, by w porę się ukryć. Niestety tym razem byłam za bardzo pochłonięta rozmyślaniem.
- Co do... - usłyszałam aż nazbyt znajomy głos. - Rou? - Alpha, na serio? Już lepiej być nie może. Prędko założyłam z powrotem amulet na szyję. - Co to było? - zapytał kiedy szkła zniknęły.
- Nic, co by cię obchodziło. - warknęłam. Niestety basior nie rezygnował tak łatwo.
<<Kaminari? ;3>>
Od Allison-CD Kaminari'ego
Spojrzałam się na basiora. Moją uwagę przykuły jego zielone oczy.
-Piękne - wymamrotałam.
-Co ? - spytał odwracając łeb w moją stronę.
-Gwiazdy - zrobiłam unik.
-Masz racje. Widzisz tamte?- wskazał łapą na kilka gwiazd.- To konstelacja Wielki Wóz.
-Chciałam Cię jeszcze przeprosić.
-No więc słucham.
-Nie powinnam była wychodzić ale czułam że muszę. Coś mnie ciągnęło do lasu.
Nastała chwila ciszy. Nagle zauważyłam że coś się poruszyło za drzewami. Już chciałam iść zobaczyć co to takiego lecz basior zastąpił mi drogę.
-Jesteś zbyt ciekawska. To był tylko mały dzik. Czyżby węch ci szwankował?
-Z moim węchem wszystko jest okej - usiadłam naburmuszona.
-Tylko żartowałem.
-Kiepskie te twoje żarty.
-Czyli znasz lepsze?- zapytał z uśmiechem.
-Może - odwzajemnilam uśmiech.- Niedługo zrobi się jasno.
-Skąd wiesz? - spytał mimo że on też napewno dobrze o tym wiedział.
-Ptaki zaczynają śpiewać. Długo przemierzałam tutejsze lasy i kilka razy napotkałam te ptaki.
-Rozumiem - powiedział rozbawiony.
-Co cię tak śmieszy?
-Nazywają się skowronki. Nie ma w nich nic wyjątkowego. Ale masz racje zwiastują nowy dzień.Poczułam lekkie ukucie w brzuchu.
-Nic ci nie jest? - spytał
-Nie tylko... -złapałam trochę powietrza - Jak się goi to bardziej boli niż jak się oberwie.
Kaminari uśmiechnął się.
-Następnym razem uważaj na siebie.
Kaminari ?
-Piękne - wymamrotałam.
-Co ? - spytał odwracając łeb w moją stronę.
-Gwiazdy - zrobiłam unik.
-Masz racje. Widzisz tamte?- wskazał łapą na kilka gwiazd.- To konstelacja Wielki Wóz.
-Chciałam Cię jeszcze przeprosić.
-No więc słucham.
-Nie powinnam była wychodzić ale czułam że muszę. Coś mnie ciągnęło do lasu.
Nastała chwila ciszy. Nagle zauważyłam że coś się poruszyło za drzewami. Już chciałam iść zobaczyć co to takiego lecz basior zastąpił mi drogę.
-Jesteś zbyt ciekawska. To był tylko mały dzik. Czyżby węch ci szwankował?
-Z moim węchem wszystko jest okej - usiadłam naburmuszona.
-Tylko żartowałem.
-Kiepskie te twoje żarty.
-Czyli znasz lepsze?- zapytał z uśmiechem.
-Może - odwzajemnilam uśmiech.- Niedługo zrobi się jasno.
-Skąd wiesz? - spytał mimo że on też napewno dobrze o tym wiedział.
-Ptaki zaczynają śpiewać. Długo przemierzałam tutejsze lasy i kilka razy napotkałam te ptaki.
-Rozumiem - powiedział rozbawiony.
-Co cię tak śmieszy?
-Nazywają się skowronki. Nie ma w nich nic wyjątkowego. Ale masz racje zwiastują nowy dzień.Poczułam lekkie ukucie w brzuchu.
-Nic ci nie jest? - spytał
-Nie tylko... -złapałam trochę powietrza - Jak się goi to bardziej boli niż jak się oberwie.
Kaminari uśmiechnął się.
-Następnym razem uważaj na siebie.
Kaminari ?
Od Kaminari'ego-CD Allison
Kiedy przedstawiiłem Rou z ostatnim wilkiem, spostrzegłem, że Allison nie ma.Co ona przez to chciała udowodnić? Że poradzi sobie z grizzly? Że poradzi sobie z wrogą watahą? W tedy wróciła.Cała we krwi.Wszystkich spiorunowało. Kiedy wróciła mi mowa, powiedziałem
-Judy zajmij się nią.
Wadera przytaknęła, na co oczysciła ranę i założyła opatrunek.
-Teraz powiedz, kto cię zaatakował-pytam.
-Wilk-odpowiada wadera, na co usłyszałem różne szepty.A ja już wiedziałem kto to był.Jeden z wilków z wrogiej watahy.
-Dobra wilki.Nie wychodźcię z jaskini w nocy.A ja idę
-Gdzie?-pyta Yumi.
-Jakoś zmyć zapac krwi-odpowiadam.
Poszedłem za zapahem, który doprowadził mnie do lasu.
-Zimna woda-słyszę w głowie.
-Dzięki Yoko-pomyślałem.Podeszłem do rzeki.Wziąłem w wielkiego liścia wody i zacząłem zmywać krew.Po godzinie doszedłem do jaskini.
-Skończone-pomyślałem.Usiadłem na kamieniu i postanowiłem wziąć wartę.Nagle usłyszałem za sobą kroki.Słyszalne było kuśtykanie.
-Mogę?-pyta Allison.
-Iść do lasu? Nie-odpowiadam opryskliwie, nawet nie zerkając na rozmówczynię.
-Nie to miałam na myśli, panie alpho-odpowiada, z równą złośliwością.-Mogę się dosiąść?
-Sen pomaga się regenerować.
-Opiekunka-odpowiada z sarkazmem i ruszyła się w stronę lasu.-Jak się nie zgodzisz, to pójdę.
-No dobra siadaj..ale na chwilę-mówię, na co wilczyca przysiada się, ale około metra ode mnie.
-I dobrze, że nie blisko-pomyślałem.
-Słyszałam-odpowiada wadera.No tak czytanie w myślach...
-Więc o co chodzi?
~Allison?~
-Judy zajmij się nią.
Wadera przytaknęła, na co oczysciła ranę i założyła opatrunek.
-Teraz powiedz, kto cię zaatakował-pytam.
-Wilk-odpowiada wadera, na co usłyszałem różne szepty.A ja już wiedziałem kto to był.Jeden z wilków z wrogiej watahy.
-Dobra wilki.Nie wychodźcię z jaskini w nocy.A ja idę
-Gdzie?-pyta Yumi.
-Jakoś zmyć zapac krwi-odpowiadam.
Poszedłem za zapahem, który doprowadził mnie do lasu.
-Zimna woda-słyszę w głowie.
-Dzięki Yoko-pomyślałem.Podeszłem do rzeki.Wziąłem w wielkiego liścia wody i zacząłem zmywać krew.Po godzinie doszedłem do jaskini.
-Skończone-pomyślałem.Usiadłem na kamieniu i postanowiłem wziąć wartę.Nagle usłyszałem za sobą kroki.Słyszalne było kuśtykanie.
-Mogę?-pyta Allison.
-Iść do lasu? Nie-odpowiadam opryskliwie, nawet nie zerkając na rozmówczynię.
-Nie to miałam na myśli, panie alpho-odpowiada, z równą złośliwością.-Mogę się dosiąść?
-Sen pomaga się regenerować.
-Opiekunka-odpowiada z sarkazmem i ruszyła się w stronę lasu.-Jak się nie zgodzisz, to pójdę.
-No dobra siadaj..ale na chwilę-mówię, na co wilczyca przysiada się, ale około metra ode mnie.
-I dobrze, że nie blisko-pomyślałem.
-Słyszałam-odpowiada wadera.No tak czytanie w myślach...
-Więc o co chodzi?
~Allison?~
Od Allison-CD Rou
Owym basiorem okazał się Kaminari. Tym razem jego uwaga była skupiona na nowej waderze.
-Witam. Ty jesteś nową waderą prawda?
-Tak. Mam na imię Rou.
-Jestem Kaminari. Alfa tej watahy.
Mogłabym przysiądz że widziałam błysk w oku wadery. Słumiłam śmiech małym uśmiechem. Wzrok alfy przeniósł się na mnie.
-Allison?
-Tak ?
-Co ty tu robisz powinnaś być po drugiej stronie jaskini z resztą wojowników.
-Przyszłam się przywitać z nową waderą. A ty nie musisz wiedzieć co robię cały czas- prychnęłam.
- A właśnie że muszę. Jestem Alfą. - warknął
Spiorunowałam go wzrokiem i wróciłam na swoje miejsce. Kami natomiast przedstawiał inne wilki Rou. Czasami spoglądał w tą stronę sprawdzając czy jestem na swoim miejscu. Nie lubię być kontrolowana. Wyszłam więc cicho z jaskini i poszłam do lasu. Przecież wilkowi nic nie grozi. Nie ma tu ich potencjalnych wrogów. Usłyszałam za sobą warknięcie. Owróciłam się i zobaczyłam wilka. Nie był on z naszej watahy. Szybko zaatakował pozostawiając głęboką ranę na moim brzuchu. Odpowiedziałam tym samym. Walczyliśmy póki nie udało mi się zepchnąć na drzewo. Byłam cała we krwi. Postanowiłam więc że zanim wrócę do jaskini obmyję się w strumieniu. Rany strasznie piekły ale dałam radę i wróciłam do jaskini. Wilki napewno poczują moją krew. Mimo tego ignorowałam ich wzrok i położyłam się na swoim miejscu. Odrazu przyszedł Kami.
Kaminari ? :)
Od Rou-CD Allison
- Nowa? - spytała Allison po krótkiej chwili ciszy.
- Mhm. - mruknęłam i skrzywiłam się. Nie lubiłam tych ''pierwszych dni''. Zawsze inni gapili się na mnie i szeptali między sobą, a ja czułam się jak dziwadło. Przyznam, że wadera wywołała u mnie nie lada zaskoczenie. Jeszcze nikt nigdy nie podszedł do mnie już pierwszego dnia. Nie wiem, czy zaliczać to do plusów czy minusów. - To co. - westchnęłam głęboko i odwróciłam się w jej stronę. - Zrobisz mi mały rekonesans w obecnych tu wilkach? - spytałam. Allison już otwierała pyszczek by odpowiedzieć, kiedy podszedł do nas jeden z basiorów.
<< Allison? Brak weny :c>>
- Mhm. - mruknęłam i skrzywiłam się. Nie lubiłam tych ''pierwszych dni''. Zawsze inni gapili się na mnie i szeptali między sobą, a ja czułam się jak dziwadło. Przyznam, że wadera wywołała u mnie nie lada zaskoczenie. Jeszcze nikt nigdy nie podszedł do mnie już pierwszego dnia. Nie wiem, czy zaliczać to do plusów czy minusów. - To co. - westchnęłam głęboko i odwróciłam się w jej stronę. - Zrobisz mi mały rekonesans w obecnych tu wilkach? - spytałam. Allison już otwierała pyszczek by odpowiedzieć, kiedy podszedł do nas jeden z basiorów.
<< Allison? Brak weny :c>>
środa, 13 sierpnia 2014
Od Kaminari'ego-CD Judy
Zamurowało mnie.Mindy i James?Czy to w ogóle możliwe?Czy to możliwe,że Judy jest córką starszej kuzynki i jej chłopaka?Fakt-nie widziałem ich ciał,kiedy zastałem martwą watahę.Nagle spojrzałem w oczy wadery.Te oczy..takie miała tylko jedna wadera.Białe,puszyste futro..takie ów należało do Jamesa...To na pewno ich córka.Popłynęła mi łza.
-Ja...znałem twoich rodziców.
-Na serio?-pyta zaskoczona.
-Tak właściwie,to jesteśmy...rodziną-mówię.
-Rodziną?!-pyta zszokowana.
-T..tak.Twoja matka to moja...kuzynka-mówię.-Nie wiedziałem,że udało mi się uciec.
~Judy?~
-Ja...znałem twoich rodziców.
-Na serio?-pyta zaskoczona.
-Tak właściwie,to jesteśmy...rodziną-mówię.
-Rodziną?!-pyta zszokowana.
-T..tak.Twoja matka to moja...kuzynka-mówię.-Nie wiedziałem,że udało mi się uciec.
~Judy?~
Od Judy-CD Kaminari'ego
Wędrowałam i po jakimś czasie spotkałam dwa wilki.Nim się obejrzałam,już dołączyłam do ich watahy..Yumi poszła i zostałam sama z Alphą stada.
-To może coś powiesz o sobie?-pyta Kaminari.
-Urodziłam się w jaskini.Ojciec umarł broniąc rodziny,matka przy porodzie a ja byłam z siostrą.Siostra zginęła,potrącona przez samochód.Obwiniam się za to do dziś.Zaczęłam uczyć się medycyny i podróżowałam.Znalazłam swój amulet i w tedy zrozumiałam,że muszę znaleźć dom.Powędrowałam tu i zostałam-odpowiadam.
-A jak mieli na imię twoi rodzice?-pyta Kaminari.
-Mindy i James-odpowiadam,na co Kaminari zamilkł.Przyglądał mi się to z ciekawością,to radością,a to przerażeniem.
-O co chodzi?-pytam.
~Kaminari?~
-To może coś powiesz o sobie?-pyta Kaminari.
-Urodziłam się w jaskini.Ojciec umarł broniąc rodziny,matka przy porodzie a ja byłam z siostrą.Siostra zginęła,potrącona przez samochód.Obwiniam się za to do dziś.Zaczęłam uczyć się medycyny i podróżowałam.Znalazłam swój amulet i w tedy zrozumiałam,że muszę znaleźć dom.Powędrowałam tu i zostałam-odpowiadam.
-A jak mieli na imię twoi rodzice?-pyta Kaminari.
-Mindy i James-odpowiadam,na co Kaminari zamilkł.Przyglądał mi się to z ciekawością,to radością,a to przerażeniem.
-O co chodzi?-pytam.
~Kaminari?~
Od Kaminari'ego-CD Kinghta
-Tak ci w tajemnicy powiem,że ja z waderami też nie miałem do czynienia.Jedynie z dziewiczej watahy,ale to były ciotki i kuzynki.Najbliższy kontakt z waderą miałem,kiedy zaatakowała mnie wrogo nastawiona wataha.Yumi to jedyna wadera,z którą zamieniłem słowo,i powiem ci,że w cale nie jest taka zła.Może byście zrozumieli,czemu nie panujesz nad wodą.
-Może...-zaczął Kinght.-Ale może kiedy indziej.Zapolujemy?
-OK-odpowiadam.Poszliśmy do lasu i tam złapaliśmy łosia.Kiedy go zjedliśmy,poszliśmy do jaskini.Ja osobiście położyłem się i szybko zasnąłem.
-Może...-zaczął Kinght.-Ale może kiedy indziej.Zapolujemy?
-OK-odpowiadam.Poszliśmy do lasu i tam złapaliśmy łosia.Kiedy go zjedliśmy,poszliśmy do jaskini.Ja osobiście położyłem się i szybko zasnąłem.
Od Allison
Nie wiem czemu w watasze wszyscy się dziwnie zachowywali. Może dlatego że odszedł jeden basior. Nawet nie zdążyłam go poznać. By umilić wszystkim czas zaprosiłam wszystkich na polowanie by wszyscy rozprostowali łapy. Zauważyłam także nową waderę, Nie jestem najlepsza w nawiązywaniu nowych znajomości więc na razie nie podchodziłam by się przywitać. Gdy ruszyłam w las poczułam że żyję. Że tu jest moje miejsce. Wśród drzew i innych małych stworzeń. Bardzo mi tego brakowało. Po pewnym czasie wyczułam zapach sarny. Pobiegłam za tropem na łąkę gdzie znalazłam dorodną sarnę. Powoli się zakradałam by na końcu zatopić kły w zwierzęciu. Smakowała bardzo dobrze. Nawet nie zauważyłam gdy moje oczy zmieniły barwę na czerwony. Mimo tego gdy skończyłam już posiłek zmieniły się znów w kolor niebieski. Później poszłam nad strumień gdzie bardzo przyjemnie patrzy się na księżyc. Księżyc! Muszę wracać. Mieliśmy wracać zanim się wyłoni.Szybkim biegiem wróciłam do stada któro wracało do jaskini. Spóźniłam się lecz spróbowałam szybciej podbiec niechcący wpadając na basiora.
-Spóżniłaś się Ali - zaczął.
O nie. Czy to naprawdę musiał być Alfa. Czy ja zawsze muszę wpadać w kłopoty.
-Ja przepraszam trochę się zapomniałam.
-Myślałem że coś ci się stało.
-Umiałabym sobie poradzić - prychnęłam
-Wątpię - odwrócił się i odszedł kończąc rozmowę.
Wszyscy wrócili do jaskini a ja położyłam się obok nowej wadery.
-Witaj jestem Rou.
-Allison.
Rou?
-Spóżniłaś się Ali - zaczął.
O nie. Czy to naprawdę musiał być Alfa. Czy ja zawsze muszę wpadać w kłopoty.
-Ja przepraszam trochę się zapomniałam.
-Myślałem że coś ci się stało.
-Umiałabym sobie poradzić - prychnęłam
-Wątpię - odwrócił się i odszedł kończąc rozmowę.
Wszyscy wrócili do jaskini a ja położyłam się obok nowej wadery.
-Witaj jestem Rou.
-Allison.
Rou?
Rou-nowa wadera!
Imię: Rou
Przezwisko: --
Wiek:4 lata
Płeć: Wadera
Stanowisko: Taktyk
Rodzina:
matka - Minja
ojciec - Damon
brat - Itachi
Zauroczenie: Wątpi, że coś z tego wyjdzie...
Charakter: Rou można powiedzieć ma dwie odmienne osobowości. Na ogół jest cicha i nie zwraca na siebie uwagi, ale to nie znaczy że jest nieśmiała. Nie narzuca się, jeśli chodzi o towarzystwo, ale jeżeli ktoś już do niej zagada, nie przestaje mówić. Kiedy już się ją pozna, okazuje się być miłą, pomocną, gadatliwą waderą, która nie pogardzi okazją do ''mocnych wrażeń'' (bez zboczonych myśli proszę). Jak trzeba, to potrafi się odgryźć. Ma cięty język i mówi to, co myśli (oprócz rzeczy, które mogłyby zfranić ważną dla niej osobę). Niestety wszystko się psuje, kiedy ktoś wspomni o jej historii. Wtedy jakby demon w nią wstępował. Staje się odwrotnością swojej codziennej natury. Chamska,opryskliwa, agresywna. Wtedy lepiej jej nie ruszać. Blue nie potrafi w takim stanie kontrolować swoje czyny, dlatego też zazwyczaj ucieka w odosobnione miejsce, aby się uspokoić. Wspominanie o jej przeszłości wywołuje u niewyobrażalne cierpienie, dlatego nie wytrzymuje, kiedy ktoś o tym mówi.
Historia: A więc. Dawno, dawno temu urodziła się mała wilczyca o imieniu Rou. Była bardzo miłą, opiekuńczą i pomocną małą waderką. Żyła w w miarę dobrej sytuacji rodzinnej, niczego jej nie brakowało, a do szczęścia nie potrzebowała dużo. Jednym słowem - idealny wilk. Niestety nie długo trwała ta sielanka. Był taki okres, gdy do jej watahy przyjechali handlarze. Ojciec- jak to na dobrego alfę przystało - przyjął ich ciepło. Pewnego dnia, chciał zobaczyć cop takiego robią takie wilki jak tamte. Po kilku dniach zaczął nałogowo grać w hazard i pić tak zwany alkohol. Rou jakos to zniosła. Było, jak to się mówi, okay. Niestety im dłużej jej tata grał, tym bardziej się w tym zatracał. W końcu rodzina zaczęła być dla niego gów.no warta. Kiedy przegrywał, wyżywał sie na Itachi'm. Raz nawet o mało go nie zabił. Potem zaczał się zabawiać swoją córeczką. Ona, jak to ona, nie chciała przystac na takie traktowanie. Nie chciała być wykorzystywana i to przez własnego ojca. Gdy była w pełni dorosła wyniosła się stamtąd, ale niestety wydarzenia z tamtego okresu wyryły wiele blizn w jej sercu, charakterze, ogólnie w niej całej. Stała się nieufna i agresywna dla społeczeństwa, co uniemożliwiło jej wymarzone, normalne życie. W końcu dotarła tutaj; do Watahy Montes Celebrities z nadzieją, na lepsze życie.
Aparycja: Rou to szczupła i zgrabna wadera. Nie jest jakoś szczególnie wysoka, czy niska - tak w sam raz. Ma miękkie, rudawo-szare futro idealnie dopasowane do intensywnie złotych oczu. Małe uszy dodają uroku, natomiast mocne łapy są idealne do długich biegów i trudnych terenów.
Punkty: 0
Amulet:LINK
Moc: Amulet pomaga Rou się... ukryć. Wadera posiada jeden szczegół, który stara się za wszelką cenę ukryć. A mianowicie: kiedy nosi swój amulet, nie jest to widoczne dla innych, lecz kiedy go zdejmuje, wokół niej pojawiają się odłamki szkła. Każdy kawałek oznacza jednego wilka, którego Rou straciła. Wiąże się to z jej historią, dlatego też nie chce tego pokazywać.
Sterujący: muza123
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
Mała zmiana!
Od dzisiaj szczeniaki mogą zostać na blogu ;).
Ponad to zostało stworzone konto blogowe WMC-blog.
Ponad to zostało stworzone konto blogowe WMC-blog.
pozdrawiam
uja2000
wtorek, 5 sierpnia 2014
Od Kinght'a-CD Kaminari'ego
- Wadera? - spytałem dla upewnienia się.
Kaminari skinął głową, po czym powiedział.
- Tak, nazywa się Yumi.
- Ładnie - stwierdziłem krótko.
Na moją odpowiedź alpha uniósł brwi.
- Jeśli chcesz zaznajomię ciebie z nią - odrzekł.
- N-Nie, nie musisz - powiedziałem. Wydawało mi się, że wilk uniósł jeszcze trochę i tak wysoko uniesione brwi. Zdawał się wyczekiwać jakiejś odpowiedzi.
- Nigdy wcześniej nie miałem styczności z waderą - w końcu powiedziałem. - W sensie z bliska. Bo wiele razy mijałem inne wilki samotniki czy watahę, ale wadery widziałem tylko z daleka.
Powoli kilka razy Kaminari skinął głową.
- No co? - spytałem. Teraz miałem wrażenie, że jestem szczeniakiem, a on wielkim, prastarym mędrcem, który wie wszystko. To było takie dziwne...
<Kaminari? C:>
Kaminari skinął głową, po czym powiedział.
- Tak, nazywa się Yumi.
- Ładnie - stwierdziłem krótko.
Na moją odpowiedź alpha uniósł brwi.
- Jeśli chcesz zaznajomię ciebie z nią - odrzekł.
- N-Nie, nie musisz - powiedziałem. Wydawało mi się, że wilk uniósł jeszcze trochę i tak wysoko uniesione brwi. Zdawał się wyczekiwać jakiejś odpowiedzi.
- Nigdy wcześniej nie miałem styczności z waderą - w końcu powiedziałem. - W sensie z bliska. Bo wiele razy mijałem inne wilki samotniki czy watahę, ale wadery widziałem tylko z daleka.
Powoli kilka razy Kaminari skinął głową.
- No co? - spytałem. Teraz miałem wrażenie, że jestem szczeniakiem, a on wielkim, prastarym mędrcem, który wie wszystko. To było takie dziwne...
<Kaminari? C:>
poniedziałek, 4 sierpnia 2014
Od Kaminari'ego-CD Kinght'a
-Z wodospadu wychodzi rzeka Lasis.A pod górami Montes Celebrities jest jezioro Górskie.Jest pełno lasów i łąk, na których jest dużo roślinożerców.Jest Dark Forest, do którego lepiej się nie zapuszczać..
-Duchy?-pytał rozbawiony.
-Niektóre wilki tak uważają.Ale jest tam pełno niedźwiedzi. Tak samo jak w południe przy wodospadzie.A wiesz chyba, że do głodnych niedźwiedzi się nie podchodzi.Tak samo, jak są na swoim terenie-ostrzegam basiora.
-Wiem...-odpowiada Rycerz.
-Jest jeszcze plaża La-Phim.Bezpieczna, słoneczna i piaszczysta plaża.Aha i śpimy w jaskini dream.
-A takie pytanie...-zaczyna. -Dlaczego nie ma tu ludzi?No wiesz..to sa super tereny.
-Amulety-odpowiadam z uśmiechem.-To one nas chronią.
-Aż cud, że nikt się tu nie osiedlił, a zwlaszcza, że jeszcze żaden człowiek tego terenu nie widział..
-Widział, widział-mówię.-Widział,a raczej widziała.Moja ludzka przyjaciółka, Japonka Yoko.Ona uratowała mnie od śmierci, ona nazwała mnie Kaminari i to ona dała mi amulet-mówię z łzą w oku.
-I co przyszla tu z tobą?-pyta już gotowy do skoku i poszukania Yoko.
-Amulet dała mi chwilę przed śmiercią.Jak się okazało jej dusza jest z nim połączona i mogę się z nią tak komtaktować.To mój pierwszy dar.
-Pierwszy dar?-pyta zszokowany.
-Mam jeszcze dwa.Widzę przyszłość i panuję ogniem.
-Więc wiedziałeś, że przyjdę?
-Od wczoraj.Widziałem cię-odpowiadam z uśmiechem.-A co do twojego daru..Mamy w watasze waderę, która panuję wodą...
~Kinght?~
-Duchy?-pytał rozbawiony.
-Niektóre wilki tak uważają.Ale jest tam pełno niedźwiedzi. Tak samo jak w południe przy wodospadzie.A wiesz chyba, że do głodnych niedźwiedzi się nie podchodzi.Tak samo, jak są na swoim terenie-ostrzegam basiora.
-Wiem...-odpowiada Rycerz.
-Jest jeszcze plaża La-Phim.Bezpieczna, słoneczna i piaszczysta plaża.Aha i śpimy w jaskini dream.
-A takie pytanie...-zaczyna. -Dlaczego nie ma tu ludzi?No wiesz..to sa super tereny.
-Amulety-odpowiadam z uśmiechem.-To one nas chronią.
-Aż cud, że nikt się tu nie osiedlił, a zwlaszcza, że jeszcze żaden człowiek tego terenu nie widział..
-Widział, widział-mówię.-Widział,a raczej widziała.Moja ludzka przyjaciółka, Japonka Yoko.Ona uratowała mnie od śmierci, ona nazwała mnie Kaminari i to ona dała mi amulet-mówię z łzą w oku.
-I co przyszla tu z tobą?-pyta już gotowy do skoku i poszukania Yoko.
-Amulet dała mi chwilę przed śmiercią.Jak się okazało jej dusza jest z nim połączona i mogę się z nią tak komtaktować.To mój pierwszy dar.
-Pierwszy dar?-pyta zszokowany.
-Mam jeszcze dwa.Widzę przyszłość i panuję ogniem.
-Więc wiedziałeś, że przyjdę?
-Od wczoraj.Widziałem cię-odpowiadam z uśmiechem.-A co do twojego daru..Mamy w watasze waderę, która panuję wodą...
~Kinght?~
niedziela, 3 sierpnia 2014
Od Kinght'a- CD Kaminari ego
- Czemu nie? - odparłem.
Alpha uśmiechnął się i ruszył. Ja szybko go dogoniłem i zrównaliśmy się.
- A tak w ogóle - zaczął Kaminari - jaką moc ma twój amulet?
- Dzięki niemu potrafię kontrolować lód i śnieg.
- A woda?
Pokręciłem przecząco głową.
- Nie wiem czemu, ale mi nie wychodzi. Może robię coś źle i wodą włada się inaczej niż lodem czy śniegiem? Po prostu nie potrafię.
- Dziwne - stwierdził w zamyśleniu wilk. - Woda, lód i śnieg to to samo...Dotarliśmy do pierwszego miejsca na terytorium.
- To wodospad Lasis - powiedział Kaminari.
- Wygląda na przytulne miejsce - powiedziałem.
- A jak tu trafiłeś? - spytał.
- Przeszedłem przez góry.
- Ach... To Góry Montes Celebrites; od nich nazwę ma nasza wataha.
<Kaminari? Wybacz, że krótkie :/>
Alpha uśmiechnął się i ruszył. Ja szybko go dogoniłem i zrównaliśmy się.
- A tak w ogóle - zaczął Kaminari - jaką moc ma twój amulet?
- Dzięki niemu potrafię kontrolować lód i śnieg.
- A woda?
Pokręciłem przecząco głową.
- Nie wiem czemu, ale mi nie wychodzi. Może robię coś źle i wodą włada się inaczej niż lodem czy śniegiem? Po prostu nie potrafię.
- Dziwne - stwierdził w zamyśleniu wilk. - Woda, lód i śnieg to to samo...Dotarliśmy do pierwszego miejsca na terytorium.
- To wodospad Lasis - powiedział Kaminari.
- Wygląda na przytulne miejsce - powiedziałem.
- A jak tu trafiłeś? - spytał.
- Przeszedłem przez góry.
- Ach... To Góry Montes Celebrites; od nich nazwę ma nasza wataha.
<Kaminari? Wybacz, że krótkie :/>
Od Kaminari'ego-CD Kinght'a
Przyjżałem się basiorowi.Widać było, że nie dawno przestał być szczeniakiem, ale wydawał mi się miły i oddany.
-Jak bym cię nie chciał, to bym nie proponował, prawda?-nie no...zaczynam znajomość, pokazując swoje poczucie humoru, a raczej jego brak...-Jestem Kaminari.Alpha stada.
-Kinght.Miło mi.A mam takie pytanie..jestem trochę wyjątkowy.Mam, że tak powiem, amulet, który daje mi magiczną zdolność.
-Serio?!-pytam.-Jak cała reszta watahy...Oprowadzić cię po terenie?
~Kinght?~
-Jak bym cię nie chciał, to bym nie proponował, prawda?-nie no...zaczynam znajomość, pokazując swoje poczucie humoru, a raczej jego brak...-Jestem Kaminari.Alpha stada.
-Kinght.Miło mi.A mam takie pytanie..jestem trochę wyjątkowy.Mam, że tak powiem, amulet, który daje mi magiczną zdolność.
-Serio?!-pytam.-Jak cała reszta watahy...Oprowadzić cię po terenie?
~Kinght?~
Od Kinght'a
Zbiegłem, jeśli można było to tak nazwać, z góry w kolejną dolinę. Tym razem stok był stromy i pod koniec po prostu się sturlałem. Wylądowałem w niewielkiej dolinie pełnej ostrych kamyków. Spojrzałem w górę.Założę się, że nie zostało mi dużo do przejścia - pomyślałem. Wstałem i ruszyłem na górę przede mną.Z jej szczytu rozejrzałem się. Została mi do przejścia jeszcze jedna góra. Za nią ciągnęły się przepięknie wyglądające tereny.Znów zbiegłem z góry, a po chwili wspinałem się na następną.
Góry już miałem za sobą i teraz stałem patrząc w przezroczystą taflę wody jeziora. W końcu zanurzyłem w nim całą głowę. Gdy ją wyjąłem zacząłem pić. Łapczywie, gdyż od kilku dni nie miałem nic w ustach - nawet wody.Nagle za mną usłyszałem ciche stąpnięcie, obróciłem łeb. Stał tam wysoki szary wilk ciekawie mi się przyglądający.
- Wszedłeś na czyjeś tereny - w końcu powiedział tamten. Zastrzygłem ciekawie uszami.
- Naprawdę? Nie zauważyłem... - powiedziałem patrząc wilkowi prosto w oczy.
- W takim razie już mnie nie ma.
- Zaczekaj - znów odezwał się spokojnie wilk. - A chciałbyś dołączyć? Wataha liczebnie nie jest jeszcze duża, ale nie powinno być z Tobą problemów.
Uniosłem brew.
- Jeśli mnie zechcecie...
<Kaminari?>
Góry już miałem za sobą i teraz stałem patrząc w przezroczystą taflę wody jeziora. W końcu zanurzyłem w nim całą głowę. Gdy ją wyjąłem zacząłem pić. Łapczywie, gdyż od kilku dni nie miałem nic w ustach - nawet wody.Nagle za mną usłyszałem ciche stąpnięcie, obróciłem łeb. Stał tam wysoki szary wilk ciekawie mi się przyglądający.
- Wszedłeś na czyjeś tereny - w końcu powiedział tamten. Zastrzygłem ciekawie uszami.
- Naprawdę? Nie zauważyłem... - powiedziałem patrząc wilkowi prosto w oczy.
- W takim razie już mnie nie ma.
- Zaczekaj - znów odezwał się spokojnie wilk. - A chciałbyś dołączyć? Wataha liczebnie nie jest jeszcze duża, ale nie powinno być z Tobą problemów.
Uniosłem brew.
- Jeśli mnie zechcecie...
<Kaminari?>
czwartek, 24 lipca 2014
Od Kaminari'ego-CD Yumi
Zastanowiłem się.Mogliśmy pójść na polowanie,na plaże,bawić się jak szczenięta,chodzić bez celu,zazdrościć dalej specjalnych darów..wtedy nagle nadeszła ona.Wadera z mojej wizji.Podeszła do nas.Najpierw spojrzała na Yumi a potem przeniosła wzrok na mnie.
-Hej.Macie jakąś watahę?-pyta.
-Tak.Wataha montes Celebrities-mówi Yumi.-Wataha dla wilków z amuletem Starline.
-Na prawdę?-pyta zszokowana.-To ja takiej watahy szukam całe życie,a wy cały czas byliście tutaj.
-Właściwie,to wataha jest nowa..-mówię.
-Szukam alphy watahy-mówi.
-To ja-wychodzę pomiędzy wadery.
-Mogę dołączyć?-Pyta.-Mogę zostać medyczką.Znam się na tym.Od szczeniaka się uczę-mówi z nadzieją.
-No..dobra-mówię.
-A jaki jest twój specjalny dar?-mówi Yumi,choć już o tym wiedziała.Nie chciała powiedzieć,o moim darze.
-Wpływam na powietrze-odpowiada i nagle pojawiło się tornado.
-Eh...gdzie moje maniery.Jestem Kaminari.A to jest Yumi.
-Judy miło mi-odpowiada wilczyca.
~Judy?Yumi?~
-Hej.Macie jakąś watahę?-pyta.
-Tak.Wataha montes Celebrities-mówi Yumi.-Wataha dla wilków z amuletem Starline.
-Na prawdę?-pyta zszokowana.-To ja takiej watahy szukam całe życie,a wy cały czas byliście tutaj.
-Właściwie,to wataha jest nowa..-mówię.
-Szukam alphy watahy-mówi.
-To ja-wychodzę pomiędzy wadery.
-Mogę dołączyć?-Pyta.-Mogę zostać medyczką.Znam się na tym.Od szczeniaka się uczę-mówi z nadzieją.
-No..dobra-mówię.
-A jaki jest twój specjalny dar?-mówi Yumi,choć już o tym wiedziała.Nie chciała powiedzieć,o moim darze.
-Wpływam na powietrze-odpowiada i nagle pojawiło się tornado.
-Eh...gdzie moje maniery.Jestem Kaminari.A to jest Yumi.
-Judy miło mi-odpowiada wilczyca.
~Judy?Yumi?~
środa, 23 lipca 2014
Od Yumi-CD Kaminariego
Niesamowite że Kaminari posiada, aż trzy moce.
- A jak miała na imię ta dziewczyna? - Spytałam go.
- Nazywała się Yoko i była Japonką. - Cicho się zaśmiałam.
- Mną opiekowała się Yūko. Bardzo podobne miały imiona. - Spojrzałam na niego.
- Co robimy? - Spytałam alfe.
Kaminari?
- A jak miała na imię ta dziewczyna? - Spytałam go.
- Nazywała się Yoko i była Japonką. - Cicho się zaśmiałam.
- Mną opiekowała się Yūko. Bardzo podobne miały imiona. - Spojrzałam na niego.
- Co robimy? - Spytałam alfe.
Kaminari?
Od Kaminariego-CD Allison
Razem z Yumi rozmawialiśmy o byciu wojownikiem.Yumi opowiadała mi,jak była szkolona na wojownika, i jakich taktyk najlepiej użyć.W tedy pomyślałem
-Czemu Allison nie chce z nami rozmawiać?
-Bo jest zmęczona-słyszę głos wadery.
-J..jak t..to-pytam zszokowany.
-Czytam w myślach.Bardzo pomaga w walce i tak się składa,że też jestem wojowniczką Yumi.Może kiedyś powalczymy?-pyta.
~Yumi,Allison?~
-Czemu Allison nie chce z nami rozmawiać?
-Bo jest zmęczona-słyszę głos wadery.
-J..jak t..to-pytam zszokowany.
-Czytam w myślach.Bardzo pomaga w walce i tak się składa,że też jestem wojowniczką Yumi.Może kiedyś powalczymy?-pyta.
~Yumi,Allison?~
Od Kaminariego-CD Yumi
Zastanowiłem się.
-Oczywiście,że mo...-i wtedy zobaczyłem wizję...spojrzałem martwo na Yumi a ta przerażona krzyczała moje imię.W końcu na mnie wskoczyła i oblała mnie wodą.Moja wizja akurat się skończyła.
-Wszystko dobrze-pyta.
-Właśnie zobaczyłaś mój kolejny dar.
-Zamienianie się w trupa by wystraszyć wilki?-pyta Yumi.
-Nie..po prostu miałem wizję.Za minutę pojawi się tu wadera z prośbą o dołączenie.Potrafi panować nad wiatrem i zwie się Judy.
-Fajny dar-mówi Yumi.
-Powiedziała wadera,władająca żywiołem wody.
-Dopowiedział basior,władający ogniem..]
-Jestem alphą stada.Muszę mieć trochę więcej umiejętności,by lepiej władać.
-To ile ich masz?-pyta zszokowana.
-3.
-3?-mówi z niedowierzaniem.
-Tak.Pierwsza-wojownicza to władanie ogniem.Druga-bardzo pomagająca w pełnieniu roli alpha to przewidywanie przyszłości,choć nad tym nie mam kontroli i niektóre wizje się nie sprawdzają.A trzecia pomaga mi się udźwignąć psychicznie.Łączenie się z moją zmarłą,ludzką przyjaciółką,która na łożu śmierci dała mi amulet.
~Yumi~
-Oczywiście,że mo...-i wtedy zobaczyłem wizję...spojrzałem martwo na Yumi a ta przerażona krzyczała moje imię.W końcu na mnie wskoczyła i oblała mnie wodą.Moja wizja akurat się skończyła.
-Wszystko dobrze-pyta.
-Właśnie zobaczyłaś mój kolejny dar.
-Zamienianie się w trupa by wystraszyć wilki?-pyta Yumi.
-Nie..po prostu miałem wizję.Za minutę pojawi się tu wadera z prośbą o dołączenie.Potrafi panować nad wiatrem i zwie się Judy.
-Fajny dar-mówi Yumi.
-Powiedziała wadera,władająca żywiołem wody.
-Dopowiedział basior,władający ogniem..]
-Jestem alphą stada.Muszę mieć trochę więcej umiejętności,by lepiej władać.
-To ile ich masz?-pyta zszokowana.
-3.
-3?-mówi z niedowierzaniem.
-Tak.Pierwsza-wojownicza to władanie ogniem.Druga-bardzo pomagająca w pełnieniu roli alpha to przewidywanie przyszłości,choć nad tym nie mam kontroli i niektóre wizje się nie sprawdzają.A trzecia pomaga mi się udźwignąć psychicznie.Łączenie się z moją zmarłą,ludzką przyjaciółką,która na łożu śmierci dała mi amulet.
~Yumi~
niedziela, 20 lipca 2014
Judy-nowa wadera!
Imię:Judy
Przezwisko:-
Wiek:5 lat
Płeć:wadera
Stanowisko:medyczka
Rodzina:
~Mindy-matka †
~James-ojciec †
~Martha-siostra †
Zauroczenie:szuka
Charakter:Judy może być twoim najlepszym przyjacielem lub największym koszmarem.Wszystko zależy,jak ją traktujesz.Ma zmienny charakter.Czasami jest wybuchowa i agresywna a czasami samotniczka i małomówna.Jednak zawsze coś zostaje-ufność,która przechodzi w naiwność.Jest niezależną i honorową waderą.Jeśli coś zacznie,to zrobi to do końca.Jest bardzo opiekuńcza.Dla ukochanej osoby może zrobić wszystko.
Historia:Urodziła się...właściwie nie wie gdzie.Była sama z siostrą.Matka i ojciec zginęli.Mama przy porodzie a ojciec dzień przed,broniąc rodziny.Pewnego dnia Martha zginęła pod kołami samochodu.Judy nie wybaczyła sobie tego,że nie mogła jej pomóc.Już jako szczeniak uczyła się medycyny.Była samowystarczalna i niezależna.Pewnego dnia wyczuła dziwny zapach.Poszła za nim i znalazła swój amulet.Wtedy zrozumiała,że czas poszukać watahy.Dotarła właśnie tutaj i postanowiła już tu zostać.
Aparycja:Judy jest wilczycą o białym i puszystym futrze.Jej oczy mają kolor płynnego złota.Czasami,kiedy jest głodna są czarne.Ma długie i smukłe łapy.Ogon ma równie puszysty co sierść.Najgrubszą posiada jednak na piersi,gdzie zawsze widnieje jej amulet.Ma bardzo proporcjonalny pysk.Jej uszy zawsze sterczą.
Punkty:0
Amulet:LINK
Moc:Kontrola powietrza (może sprawić,że zacznie wiać wiatr,może go usunąć,może sprawić,że jest widoczny itd.)
Sterujący:Bednarkova
Przezwisko:-
Wiek:5 lat
Płeć:wadera
Stanowisko:medyczka
Rodzina:
~Mindy-matka †
~James-ojciec †
~Martha-siostra †
Zauroczenie:szuka
Charakter:Judy może być twoim najlepszym przyjacielem lub największym koszmarem.Wszystko zależy,jak ją traktujesz.Ma zmienny charakter.Czasami jest wybuchowa i agresywna a czasami samotniczka i małomówna.Jednak zawsze coś zostaje-ufność,która przechodzi w naiwność.Jest niezależną i honorową waderą.Jeśli coś zacznie,to zrobi to do końca.Jest bardzo opiekuńcza.Dla ukochanej osoby może zrobić wszystko.
Historia:Urodziła się...właściwie nie wie gdzie.Była sama z siostrą.Matka i ojciec zginęli.Mama przy porodzie a ojciec dzień przed,broniąc rodziny.Pewnego dnia Martha zginęła pod kołami samochodu.Judy nie wybaczyła sobie tego,że nie mogła jej pomóc.Już jako szczeniak uczyła się medycyny.Była samowystarczalna i niezależna.Pewnego dnia wyczuła dziwny zapach.Poszła za nim i znalazła swój amulet.Wtedy zrozumiała,że czas poszukać watahy.Dotarła właśnie tutaj i postanowiła już tu zostać.
Aparycja:Judy jest wilczycą o białym i puszystym futrze.Jej oczy mają kolor płynnego złota.Czasami,kiedy jest głodna są czarne.Ma długie i smukłe łapy.Ogon ma równie puszysty co sierść.Najgrubszą posiada jednak na piersi,gdzie zawsze widnieje jej amulet.Ma bardzo proporcjonalny pysk.Jej uszy zawsze sterczą.
Punkty:0
Amulet:LINK
Moc:Kontrola powietrza (może sprawić,że zacznie wiać wiatr,może go usunąć,może sprawić,że jest widoczny itd.)
Sterujący:Bednarkova
Jayson-nowy basior
Przezwisko: Jay
Wiek: 4 lata
Płeć: basior
Stanowisko: taktyk
Rodzina: matka-Elena, ojciec- Reymond
Zauroczenie: szuka
Charakter: Jay to skryty i tajemniczy wilk acz kolwiek z drugiej strony mądry i poważny. Nigdy nie wychyla się na przód. Osobiście woli samotność, choć nie pogardzi małym towarzystwem. Ciężko jest z nim rozmawiać na jaki kolwiek temat. Cechuje się on wielkim sprytem. Jest bardzo pamiętliwy, tak więc uważaj co przy nim robisz bądź mówisz. Litość i łaskawość to cechy, których u siebie nie toleruje. Uważa, że tylko go osłabiają. Niektórzy twierdzą, że jest zimny i chłodny jak lód. Nigdy nie umie powiedzieć coś miłego, a nawet jeśli to jest to rzadkością tak jak jego szczery uśmiech. Jayson uwielbia sarkazm, więc możesz też spodziewać się chytrego uśmieszku na jego pysku. Jest bardzo wytrwały i zawsze dąży do celu. Poza tym jest nieprzewidywalny, nigdy nie zgadniesz, jaki będzie dzisiaj.
Historia: Jayson urodził się w lesie, który potem stał się jego małym królestwem. Co prawda nie był królem, ale znał tam każde miejsce, każde zwierzę, wszystko. Gdy skończył 2 lata, rodzice opuścili go. Od tamtej pory wychowywał się sam. Las nauczył go jak przetrwać. Bardzo się do niego przywiązał i gdy ktoś chciał go zniszczyć zaciekle go bronił. Po jakimś czasie postanowił go opuścić aby zobaczyć inne krainy. Kiedy wyszedł z lasu, świat wydał mu się dziwny, taki obcy. Postanowił poszukać jakiejś watahy aby nauczyć się żyć w grupie wilków tak jak inni. No i tak właśnie się tutaj znalazł.
Aparycja: Jayson to silny jak i potężny wilk. Jego łapy są długie i silne. Dzięki smukłemu ciału może wcisnąć się w każdą szczelinę. Jego oczy są żółto-pomarańczowe, a futro ma odcienie od białego przez jasnobrązowy i lekko rudawy aż po czarny.
Punkty: 0
Amulet:LINK
Moc: wyczuwanie zwierzęcia wokół siebie dzięki wyczuwaniu wstrząsów ziemi.
Sterujący: Misza213
sobota, 19 lipca 2014
Od Allison
Jak zwykle przemierzałam las. Wokół mnie rozpościerały się liczne drzewa na których siedziały ptaki. Znalazłam jednego siedzącego na niższej gałęzi. Wskoczyłam więc używając swej zwinności i złapałam ptaka zębami. Trwało to może kilka sekund ale zdążyłam poczuć zmieniający się kolor moich oczu. Po chwili znowu stały się niebieskie.
Kilka godzin później zatrzymałam się nad strumieniem. Napiłam się a gdy podniosłam łeb ujrzałam drugiego wilka. Już dawno nie widziałam jednego z nich. Poprzez moc mojego amuletu zdążyłam wywnioskować ze nie chce mnie zaatakować. Odwrócił się i pobiegł w strone lasu. Chciałam przeskoczyć ale wtedy musiałabym się zamoczyć. Mimo tego skoczyłam i pognałam za wilkiem.
Dopiero po paru godzinach wyczułam jego zapach. Prowadził do pewnej jaskini. Po chwili znowu wyczułam zapach lecz należał on do innego wilka. Do wadery. Zastanowiłam się chwilę i ruszyłam do jaskini. Zobaczyłam tam dwa wilki.
-Kim jesteś i co tu robisz? - spytał basior.
-To ty byłeś wtedy nad strumieniem?
-Tak. Dalej nie odpowiedziałaś mi na moje pytanie.
-Przepraszam, dawno z nikim nie rozmawiałam. Jestem Allison.
-Yumi - odezwała się wadera.
-Kaminari. Alfa. Wydajesz się zagubiona.
-Nie ja poprostu - załamał mi głos - Czy byłaby taka możliwość bym do was dołączyła.
-Oczywiście - odparł.
-Dziękuję.
Chwile potem obydwoje zaczęli o czymś rozmawiać. Położyłam się obok nich i nadsłuchiwałam. Miło było słyszeć ich głos.
Yumi? Kiminari?
Kilka godzin później zatrzymałam się nad strumieniem. Napiłam się a gdy podniosłam łeb ujrzałam drugiego wilka. Już dawno nie widziałam jednego z nich. Poprzez moc mojego amuletu zdążyłam wywnioskować ze nie chce mnie zaatakować. Odwrócił się i pobiegł w strone lasu. Chciałam przeskoczyć ale wtedy musiałabym się zamoczyć. Mimo tego skoczyłam i pognałam za wilkiem.
Dopiero po paru godzinach wyczułam jego zapach. Prowadził do pewnej jaskini. Po chwili znowu wyczułam zapach lecz należał on do innego wilka. Do wadery. Zastanowiłam się chwilę i ruszyłam do jaskini. Zobaczyłam tam dwa wilki.
-Kim jesteś i co tu robisz? - spytał basior.
-To ty byłeś wtedy nad strumieniem?
-Tak. Dalej nie odpowiedziałaś mi na moje pytanie.
-Przepraszam, dawno z nikim nie rozmawiałam. Jestem Allison.
-Yumi - odezwała się wadera.
-Kaminari. Alfa. Wydajesz się zagubiona.
-Nie ja poprostu - załamał mi głos - Czy byłaby taka możliwość bym do was dołączyła.
-Oczywiście - odparł.
-Dziękuję.
Chwile potem obydwoje zaczęli o czymś rozmawiać. Położyłam się obok nich i nadsłuchiwałam. Miło było słyszeć ich głos.
Yumi? Kiminari?
Od Yumi-CD Kaminari'ego
- Ja tam niedźwiedzi się nie boję. W poprzednim stadzie byłam jedyną wojowniczką i walczyłam z niedźwiedziami. - Odpowiedziałam Kaminariemu. Ruszyliśmy dalej. Doszliśmy do jaskini gdzie wszyscy członkowie watahy śpią.
- Czy mogłabym zostać wojowniczką?
Kaminari?
- Czy mogłabym zostać wojowniczką?
Kaminari?
Od Kaminari'ego-CD Yumi
-A wiesz,że mam podobną moc?-pytam.Naglę wokół nas pojawia się ogień.Po krótkim czasie znika.Zacząłem płonąć.Szybko zgasłem.
-Panuję nad ogniem i co za tym idzie,jestem na niego odporny.Oczywiście tylko na ten,co ja stworzyłem.A wracając do terenów.Te góry nazywają się Montes Celebrities.Pod nim jest jezioro górskie.Jest tu pełno lasów i łąk.Lepiej się nie zapuszczaj do Dark forest.Chodź za mną.
Poszliśmy dalej.
-To jest plaża La-Phin.
Pognaliśmy dalej.
-Tu jest rzeka Lasis.Zaczyna się od wodospadu Lasis,ale lepiej się tam nie zapuszczać o tej porze.
-Dlaczego?-pyta Yumi
-Bo są tam niedźwiedzie.
~Yumi?~
-Panuję nad ogniem i co za tym idzie,jestem na niego odporny.Oczywiście tylko na ten,co ja stworzyłem.A wracając do terenów.Te góry nazywają się Montes Celebrities.Pod nim jest jezioro górskie.Jest tu pełno lasów i łąk.Lepiej się nie zapuszczaj do Dark forest.Chodź za mną.
Poszliśmy dalej.
-To jest plaża La-Phin.
Pognaliśmy dalej.
-Tu jest rzeka Lasis.Zaczyna się od wodospadu Lasis,ale lepiej się tam nie zapuszczać o tej porze.
-Dlaczego?-pyta Yumi
-Bo są tam niedźwiedzie.
~Yumi?~
OdYumi-CD Kaminariego
Uśmiechnęłam się niepewnie do wilka.
- Moja moc jest oparta na żywiole wody, więc mogę z niej tworzyć mgłę, śnieg, lód i inne związane z nią rzeczy. Mgły używam zawsze do ukrywania się tak jak to zrobiłam przybywając tu.
- Rozumiem. - Pokiwał na zrozumienie głową Kaminari.
- Pokazałbyś mi teren watahy?
Kaminari?
- Moja moc jest oparta na żywiole wody, więc mogę z niej tworzyć mgłę, śnieg, lód i inne związane z nią rzeczy. Mgły używam zawsze do ukrywania się tak jak to zrobiłam przybywając tu.
- Rozumiem. - Pokiwał na zrozumienie głową Kaminari.
- Pokazałbyś mi teren watahy?
Kaminari?
Od Kaminari'ego-CD Yumi
Spojrzałem na waderę.Zauważyłem,że na jej piersi wisi talizman.
-Oczywiście-odpowiadam.-A mogę cię o coś zapytać?
-Pytaj śmiało-odpowiada wilczyca.
-Twój amulet daje moc?
-Tak-odpowiada.
-A więc to ty jesteś tą wilczycą,co widziałem,jak wyłaniasz się z mgły...
-Jaką wilczycą?-pyta.
-Widziałem wczoraj,że jakaś biała wilczyca się z mgły.
-Wczoraj?-pyta zszokowana.
-Widzę przyszłość-mówię z uśmiechem.-To między innymi daje mój amulet-mówię z dumą wypinając pierś.-Niech zgadnę...twoja moc to rozpętywanie mgły?
-Nie zupełnie..-zaczyna Yumi.
~Yumi?~
-Oczywiście-odpowiadam.-A mogę cię o coś zapytać?
-Pytaj śmiało-odpowiada wilczyca.
-Twój amulet daje moc?
-Tak-odpowiada.
-A więc to ty jesteś tą wilczycą,co widziałem,jak wyłaniasz się z mgły...
-Jaką wilczycą?-pyta.
-Widziałem wczoraj,że jakaś biała wilczyca się z mgły.
-Wczoraj?-pyta zszokowana.
-Widzę przyszłość-mówię z uśmiechem.-To między innymi daje mój amulet-mówię z dumą wypinając pierś.-Niech zgadnę...twoja moc to rozpętywanie mgły?
-Nie zupełnie..-zaczyna Yumi.
~Yumi?~
Subskrybuj:
Posty (Atom)