Szedłem przodem wzdłuż rzeki; wilczyca trzymała się nieco za mną uważnie się rozglądając i nie spuszczając ze mnie oka. Jakby wiedziała, że coś planuję!
Przystanąłem w miejscu gdzie prąd rzeki był słaby, a woda głębsza. Spojrzałem w wodę. Wadera spojrzała na mnie, po czym podążyła za moim wzrokiem.
- Nie, nie musisz mnie wrzucać - powiedziała odchodząc bardziej do linii drzew. Uśmiechnąłem się.
- Nie wrzucę cię - odparłem wchodząc do wody. Wadera odetchnęła z ulgą. - Ale cię opryskam!
Stanąłem na tylnich łapach, a przednie poderwałem do góry. Po chwili opadłem, a woda rozbryzgała się na wszystkie strony. Rou spojrzała na mnie z wyrzutem.
Wyszedłem z wody nie otrzepując się.
- Rozchorujesz się, jak będziesz tak dalej robił - stwierdziła. - Przy okazji spowodujesz choroby innych.
Uśmiechnąłem się.
- Spokojnie, nic takiego się nie stanie.
<Rou? Wena wzięła chyba wolne...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz