Nie wiem czemu w watasze wszyscy się dziwnie zachowywali. Może dlatego że odszedł jeden basior. Nawet nie zdążyłam go poznać. By umilić wszystkim czas zaprosiłam wszystkich na polowanie by wszyscy rozprostowali łapy. Zauważyłam także nową waderę, Nie jestem najlepsza w nawiązywaniu nowych znajomości więc na razie nie podchodziłam by się przywitać. Gdy ruszyłam w las poczułam że żyję. Że tu jest moje miejsce. Wśród drzew i innych małych stworzeń. Bardzo mi tego brakowało. Po pewnym czasie wyczułam zapach sarny. Pobiegłam za tropem na łąkę gdzie znalazłam dorodną sarnę. Powoli się zakradałam by na końcu zatopić kły w zwierzęciu. Smakowała bardzo dobrze. Nawet nie zauważyłam gdy moje oczy zmieniły barwę na czerwony. Mimo tego gdy skończyłam już posiłek zmieniły się znów w kolor niebieski. Później poszłam nad strumień gdzie bardzo przyjemnie patrzy się na księżyc. Księżyc! Muszę wracać. Mieliśmy wracać zanim się wyłoni.Szybkim biegiem wróciłam do stada któro wracało do jaskini. Spóźniłam się lecz spróbowałam szybciej podbiec niechcący wpadając na basiora.
-Spóżniłaś się Ali - zaczął.
O nie. Czy to naprawdę musiał być Alfa. Czy ja zawsze muszę wpadać w kłopoty.
-Ja przepraszam trochę się zapomniałam.
-Myślałem że coś ci się stało.
-Umiałabym sobie poradzić - prychnęłam
-Wątpię - odwrócił się i odszedł kończąc rozmowę.
Wszyscy wrócili do jaskini a ja położyłam się obok nowej wadery.
-Witaj jestem Rou.
-Allison.
Rou?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz