Szłam lasem wsłuchując się w śpiew ptaków. Nagle zobaczyłam dziwny duży cień miał coś nie przypominającego łap. chodził na ,,dwóch łapach" byłam bardzo zaciekawiona tym obiektem więc szybko podbiegłam żeby zobaczyc co kryje się za cieniem. Podbiegając potknęłam się o krzak róży i lekko skaleczyłam łapę, nie dawałam jednak za wygrą i szłam dalej. kiedy wyszłam zza krzaków zobaczyłam dziwne istoty nie było to zwierzę...(człowiek) chodziło na dwóch kończynach. była sama, chciałam podejśc ale znów się potknęłam i przywaliłam tą sama skaleczoną łapą w kamień. Jęknęłam z bólu a istota szybko zoriętowała się że coś ją obserwuje. spojrzała się na mnie. i jakby przelękła. instynkt podpowiadał mi żeby uciekac. Szybko chciałam wskoczyc do krzaków kiedy coś zacisnęło się na mej łapię(sidła) nie mogłam się wydostac a łapa zaczęła mi krwawic. stworzenie podeszło do mnie z dziwnym przedmiotem z długą ,,rurą" próbowałam się wydostac ale tym bardziej się szamotała tym bardziej narzędzie zaciskało się na mojej łapie. Nagle usłyszałam straszny huk
narzędzie trzymane przez stworzenie wystrzeliło. poczułam jak coś przeszywa mi kark.
- A więc to mój koniec- pomyślałam i zaczęłam myślec o wszystkich miłych chwilach które mnie spotkały aż wreszcie upadłam.
(Umrę? a może ktoś mnie uratuję?...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz